Trzy tysiące franków szwajcarskich za wygrane kwalifikacje, dziesięć tysięcy za triumf w sobotnim konkursie i kolejne 25 tysięcy euro za wygraną w cyklu Willingen Five - tak prezentuje się nagroda, którą zgarnął Stephan Leyhe za trzy najlepsze skoki na tak dobrze znanej mu skoczni. W jeden dzień wzbogacił się o niemal 160 tysięcy złotych.
Sobota była dla niego wyjątkowa nie tylko dzięki nagrodzie, ale również pierwszemu triumfowi w Pucharze Świata. Dzięki temu, niemal we własnym domu odsłuchał narodowego hymnu, stojąc na najwyższym stopniu podium! Ta chwila z pewnością była dla niego wyjątkowa. Potem przyszedł czas już na nieco bardziej przyziemne sprawy.
Co Stephan Leyhe planuje zrobić ze swoją nagrodą? Podopieczny Stefana Horngachera wszystko już przemyślał. - Najpierw podatek, a później zobaczymy. Nie wiem, w tej chwili nie mam pomysłu. Na razie zaoszczędzę, a w przyszłości zainwestuję je w dalszy rozwój - powiedział w rozmowie z portalem SkiJumping.pl.
Skoczek nie będzie się jednak cieszył z całej premii wywalczonej dzięki trzem równym skokom. Leyhe będzie musiał zapłacić od wynagrodzenia aż 20-procentowy podatek od nagród, który obowiązuje w Niemczech. To oznacza, że z około 160 tysięcy złotych zostanie mu około 128 tysięcy.
Polecany artykuł: