Przed kilkoma tygodniami fani skoków narciarskich po raz kolejny mogli sobie przypomnieć, jak bardzo niebezpieczny jest to sport. Podczas zawodów na skoczni w Planicy, Daniel Andre Tande runął na zeskok chwilę po tym, jak wyszedł z progu, wprawiając w niepokój swoich kolegów z kadry, trenerów oraz kibiców skoków. Od tamtej pory nad Norwegiem czuwa zespół specjalistów, który robi wszystko, aby skoczek jak najszybciej wrócił do pełnej dyspozycji. Pomimo tego, że zawodnik powoli wraca do pełnej sprawności, lekarz kadry skoczków wyznał, że przez Tande jeszcze wiele pracy. - Pamiętajmy, że Tande doświadczył bardzo niebezpiecznego upadku, w wyniku którego doznał urazów mózgu i innych części ciała. To wszystko sprawia, że potrzebuje dużo czasu i spokoju, by wrócić do stanu sprzed wypadku - wyznał Guri Ranum Ekas cytowany przez portal skijumping.pl
Nie przegap: Andrzej Gołota miał straszliwy wypadek. Zderzył się z ciężarówką, zginął jego przyjaciel. Nieopisana trauma
Fani norweskiego skoczka mogą jednak odetchnąć z ulgą. Po tym, jak został on przetransportowany do szpitala w Oslo, został poddany niezbędnemu zabiegowi kontuzjowanego podczas upadku obojczyka. Daniel Andre Tande przeszedł już zabieg i obecnie może skupić się na jak najszybszym powrocie do pełnej sprawności. Lekarz norweskich skoczków dodał bowiem, że zawodnik czuje się dobrze, a sam zabieg się udał.
Sprawdź: Gdy Mariusz Pudzianowski usłyszy swój horoskop, szeroko się uśmiechnie. Świetne wiadomości!
Przypomnijmy, że do potwornego upadku z udziałem Norwega doszło 25 marca podczas serii próbnej przed zawodami na mamuciej skoczni w Planicy. Chwilę po tym, jak Tande wzbił się w powietrze, stracił panowanie nad nartami i z impetem uderzył o zeskok skoczni. Do szpitala w Lublanie został on przetransportowany śmigłowcem ratunkowym, a opieka medyczna cały czas podawała mu tlen. Po przeprowadzeniu badań stwierdzono, że Norweg doznał złamania obojczyka, pęknięcia płuca oraz szeregu innych, mniejszych obrażeń.