Obecny sezon Pucharu Świata wystartował już na początku listopada, kiedy przeprowadzono hybrydową inaugurację w Wiśle. Na polskiej skoczni równych sobie nie miał Dawid Kubacki, ale następne zawody elitarnego cyklu odbyły się dopiero po trzech tygodniach. W fińskiej Ruce skoczków przywitała iście zimowa aura, a w czołówce zrobił się prawdziwy ścisk. Polski skoczek zachował plastron lidera PŚ, ale w obydwu konkursach rozgrywanych blisko koła podbiegunowego nie stanął nawet na podium. Jego przewaga nad Stefanem Kraftem zmalała do zaledwie 5 punktów, co zapowiada wspaniałą rywalizację w kolejnych konkursach. Niestety, skoczkowie znowu muszą pogodzić się z przerwą, a ich powrót do PŚ zaplanowano na weekend 9-11 grudnia. O ile pozwoli na to pogoda!
Polscy skoczkowie przeżyją ogromny zawód? Niepokojące doniesienia z Titisee-Neustadt
Najbliższy weekend najbardziej prestiżowego cyklu w skokach zaplanowano w Titisee-Neustadt. Aura w Niemczech nie jest jednak łaskawa i na ten moment wciąż brakuje tam naturalnego śniegu. Skocznia Hochfirstschanze w środę wciąż była pokryta trawą, a kontroli dokonał tam jeden z działaczy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Przyznał on, że nie może dać stuprocentowej zgody na organizację zawodów. Arenę położoną w Badenii-Wirtembergii zaakceptowano na 90%, a ostateczna decyzja zapadnie dopiero w niedzielę!
- Środowa kontrola śniegowa pozwala na zielone światło dla zawodów z cyklu Pucharu Świata w Titisee-Neustadt na poziomie 90%. Potrzeba trochę więcej śniegu, by naśnieżyć naturalny rozbieg - poinformowano w komunikacie opublikowanym na stronie berkutschi.com. To oznacza, że losy najbliższego weekendu PŚ będą się ważyć do ostatnich chwil, a jeśli pogoda się nie poprawi, mogą zajść zmiany w kalendarzu. Ewentualne odwołanie zawodów w Titisee-Neustadt byłoby prawdziwym ciosem dla skoczków, którzy wciąż nie mogą rozpocząć stałej rywalizacji i muszą godzić się z dłuższymi przerwami.