W miniony weekend polscy skoczkowie bardzo dobrze wypadli podczas zawodów PŚ w Willingen. Niestety, Maciej Kot okazał się wyjątkiem i mógł on tylko z żalem patrzeć jak Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Dawid Kubacki walczą o najwyższe miejsca w zawodach indywidualnych. W piątek, postrzegany jeszcze nie tak dawno jako kandydat na lidera naszej kadry, zawodnik również tylko biernie śledził konkurs drużynowy. W nim biało-czerwoni nie dali rywalom żadnych szans i drugich Niemców wyprzedzili o prawie 80 punktów! Jasnym stało się więc, że Kot będzie miał spore problemy, by wystąpić w drużynówce podczas MŚ w Seefeld.
W niedzielę, po drugim konkursie indywidualnym PŚ w Willingen, Stefan Horngacher podał ostateczny skład na najważniejszą imprezę tego sezonu. Na liście zabrakło miejsca dla Kota, który nie weźmie udziału nawet w zmaganiach indywidualnych. Zdaniem odkrywcy talentu skoczka, trenera Kazimierza Długopolskiego, udział zawodnika w mistrzostwach nie miał większego sensu. - Nie było na to szans. Na pewno forma nagle się u Maćka nie pojawi, czego by teraz nie zrobił. Może przyjść przyzwoite skakanie i tylko tyle. Maciek skacząc z błędem ustabilizował się na słabym poziomie i jemu to się aż tak zakodowało, że trzeba dużo czasu i dużo pracy, żeby coś z tym zrobić - powiedział w rozmowie z portalem sport.pl.
Długopolski uważa, że winę za słabą formę Macieja Kota ponosi sam Stefan Horngacher i jego sztab szkoleniowy. - Już w grudniu mówiłem, że z tym sztabem szkoleniowym Maciek nie ma szans na poprawę. Niestety, potwierdziło się, że ten sztab zakodował w Maćku jego błędy. Maciek widząc, że nie ma poprawy w końcu musiał zwątpić, że ona przyjdzie, że uwagi, które dostaje są dobre. Jak się setki razy to samo powtarza, a nie ma efektu, to idzie się po prostu załamać - stwierdził fachowiec. Były trener polskiego zawodnika uważa, że Austriak niepotrzebnie unosił się ambicją w tym przypadku.
- Chciał naprawić Maćka, a nie potrafi tego zrobić już od ubiegłego sezonu. Więcej, jeszcze się wszystko pogorszyło. Możemy Austriaka chwalić, opowiadać o jego cudach, ale - niestety - nie odnoszą się do wszystkich zawodników - wyjaśnił nieco rozżalony Długopolski.
Polecany artykuł: