W pierwszej fazie biegu po ciężkim jakuszyckim śniegu Polce potrafiły dotrzymać kroku jedynie Rosjanka Julia Czekaliewa i Niemka Denise Herrmann. Jednak około czwartego kilometra żarty się skończyły. Kowalczyk odskoczyła rywalkom na kilkanaście sekund i nie oglądała się więcej za siebie.
Potem wszystko było już jedynie formalnością, bo przeciwniczki wyglądały na coraz bardziej wyczerpane. Nasza mistrzyni spokojnie powiększała przewagę i na metę dotarła ponad 40 sekund przez Czekaliewą.
Trudne warunki śniegowe stworzyły dodatkowe trudności ze smarowaniem. - Chłopcy dali trochę za dużo smaru, potem odejmowali, ale później już nic nie zmienialiśmy – opowiadała Kowalczyk.
- Trasa była trudna, zwłaszcza podbiegi, trochę mi tu zapachniało Alpe Cermis – śmiała się Justyna, którą fetowało kilka tysięcy rozentuzjazmowanych kibiców.
- Urodziny bywały różne, fajne są wszystkie, ważne, że pierwsze od 13 lat spędzone w Polsce – przyznała bohaterka dnia.
Marek Żochowski, Jakuszyce