Za nami emocje związane z weekendem Pucharu Świata w skokach narciarskich w stolicy polskich Tatr. Z bardzo dobrej strony pokazali się podopieczni Łukasza Kruczka, którzy podczas zakopiańskiego święta potwierdzili, że wracają do formy. W niedzielę odbył się konkurs indywidualny, a jednym z najlepszych w naszym obozie był Maciej Kot, który konkurs ukończył na 12. miejscu.
- Wiadomo, że niedosyt zawsze pozostał, bo było bardzo blisko wskoczenia do pierwszej 10-tki, ale jakby zliczyć wczorajsze punkty, to byłbym dwunasty. Myślę, że w tej chwili, to jest takie optimum, jakbym chciał coś więcej i ryzykować pewnie skończyłoby się na gorszym miejscu - powiedział Polak.
Zobacz: Andrzej Duda na skokach, Beata Szydło na piłce ręcznej
- Siła wiatru nie była problemem. Problemem było to, że wiatr zmieniał cały czas kierunki przez co trzeba było, co chwilę zmieniać belkę najazdową. Wiadomo, że nie jest to łatwe dla zawodników i troszkę denerwuje kibiców, bo konkurs staje się mało przejrzysty, ale uważam, że finalnie wyglądał fajnie, dalekie skoki. Myślę, że wyniki nie są pod żadnym względem niespodziewane, nie była to loteria - dodał.
24-latek odniósł się również do wyników osiągniętych przez jego kolegów w niedzielnym konkursie Pucharu Świata pod Wielką Krokwią.
Czytaj: PŚ w Zakopanem: Austriacy zatrzymali Petera Prevca. Świetni Polacy, Kamil Stoch w czołówce!
- Na pewno apetyty po wczorajszym trzecim miejsvcu były bardzo rozbudzone, ale staraliśmy się też to studzić, bo wiadomo, że konkurencja nie śpi. Daliśmy z siebie wszystko i mimo to, że żaden z nas nie stał na podium możemy być z siebue zadowoleni, bo wielu z nas osiągnęło najlepszy wynik w sezonie. Mam nadzieję, że to jest pubkt zwrotny, który pozwoli uwierzyć nam w swoje możliwości - mówił Maciej Kot.