Reprezentacja Norwegii od lat należy do czołowych drużyn Pucharu Świata. Skandynawowie przyzwyczajeni są do zajmowania wysokich miejsc, wygrywania najważniejszych zawodów, czy po prostu bycia czołówką w danych konkursach. Ale w zakończonym w marcu sezonie 2023/24 tak różowo nie było. Norwegowie prezentowali się zdecydowanie poniżej oczekiwań i nie do końca było wiadomo, czym jest to spowodowane. I jakby problemów sportowych było mało, doszły również te pozakulisowe. Wieloletni szkoleniowiec Norwegów, Alexander Stoeckl znalazł się na celowniku.
W połowie zmagań wydało się, że norwescy skoczkowie opowiedzieli się przeciwko swojemu szkoleniowcowi. Sprawa urosła na tyle, że zawodnicy zdecydowali się wysłać oficjalny list do Norweskiego Związku Narciarskiego z apelem, aby zwolniono Stoeckla. Formalnie Austriak nadal jest szkoleniowcem reprezentacji Norwegii, ale został jednak odsunięty od kadry i nie pojawiał się w gnieździe trenerskim.
Sprawa ostatnio przycichła, ale ma swój kolejny rozdział. Portal vg.no poinformował, że Stoeckl zdecydował się złożyć pozew przeciwko Norweskiemu Związkowi Narciarskiemu. Austriak uważa, że został niesłusznie odsunięty od prowadzenia skoczków, mimo że nadal ma obowiązujący kontrakt. Zarówno Stoeckl, jak i norweska federacja nie chcą komentować sprawy, ale wiele wskazuje na to, że w tamtejszych skokach może szykować się mała wojna, a Stoeckl najpewniej przestanie pełnić rolę szkoleniowca reprezentacji Norwegii.