Skreślenie Stocha może mieć fatalne skutki w przyszłości? Były skoczek nie ma wątpliwości
Kamil Stoch od paru lat prezentuje się poniżej własnych ambicji. Trzykrotny mistrz olimpijski wciąż jednak miał w sobie wiele motywacji, by startować w kolejnych zawodach i próbować wrócić do najwyższej formy – przed sezonem postanowił nawet rozpocząć indywidualną współpracę z Michałem Doleżalem, pod wodzą którego zdobywał ostatnie sukcesy. Niestety, wciąż nie osiągał wyników takich, do jakich przyzwyczaił nas przez lata, jednak nie odstawał zdecydowanie od reszty kadry, która prezentuje się bardzo miernie od dwóch sezonów. W Pucharze Świata ma niewiele mniej punktów od Kubackiego czy Wolnego, którzy uczestniczyli w większej liczbie konkursów, a w zawodach w Sapporo potrafił zająć wyższe miejsce niż najlepszy w tym sezonie Paweł Wąsek (choć co prawda były to miejsca odległe...). Mimo to w kadrze na MŚ w Trondheim się nie znalazł, choć... miejsce było, bo Thomas Thurnbichler może zabrać sześciu zawodników, a zdecydował się na pięciu.
Thurnbichler wypalił o Stochu po wyrzuceniu go z kadry na mistrzostwa świata! Tak go podsumował
Pojawiło się już wiele głosów oceniających tę decyzję – duża część krytycznych wobec austriackiego trenera, ale są też takie, które go bronią. Do tej pierwszej grupy zalicza się Jan Ziobro, były skoczek, który zasłynął swoją wygraną w konkursie Pucharu Świata w Engelbergu w 2013 roku. Co więcej, dzień później zajął 3. miejsce, a potem... już nigdy nie stanął na podium. Karierę zakończył w sezonie 2017/18 i nigdy nie bał się krytykować Polskiego Związku Narciarskiego. Teraz stara się w sposób stonowany oceniać sytuację – podkreśla jasno, że gdyby był trenerem to zabrałby Stocha do Trondheim, stara się jednak też spojrzeć na sytuację oczami samego Thurnbichlera. Mimo wszystko zauważa, że wspomniana decyzja może mieć fatalne skutki w dalszych planach związku.
Stanowcza decyzja Stocha po skreśleniu z mistrzostw świata. Jego reakcja mówi więcej niż tysiąc słów
Zdaniem Jana Ziobro, zachowanie się w ten sposób wobec Stocha może zrazić go do współpracy z PZN po tym, jak zakończy on karierę. – Czy ktoś o tym pomyślał? Jeśli on wkrótce zakończy karierę zawodniczą, to dobrze by było mieć takiego człowieka w naszych szeregach. Być może on nie będzie chciał, ale dobrze rozstawać się z nim w takiej atmosferze, by krajowe skoki nadal były bliskie jego sercu. No zobaczcie, zaraz znowu pozbędziemy się kogoś, kto ma niesamowitą wiedzę i my z tej wiedzy nie będziemy korzystać. Bo on, za przeproszeniem, jeśli wie, że ktoś działał na jego niekorzyść, symbolicznie pokaże środkowy palec i pójdzie z Polski. Przecież jego weźmie każda nacja z pocałowaniem ręki. Przy takich postaciach cele są znacznie bardziej dalekosiężne, więc powinniśmy grać do jednej bramki. A dzięki temu korzystać z ludzi, którzy mają wiedzę i za ich sprawą rozwijać ten sport. Na razie lepiej wychodzi nam pozbywanie się fachowców, jak to właśnie ma miejsce z Alexandrem Stoecklem – ocenił były skoczek.