Thomas Thurnbichler

i

Autor: Twitter/Polski Związek Narciarski Thomas Thurnbichler

Stefan Horngacher ma się czego obawiać. Thomas Thurnbichler zapowiada, że będzie z nim ostro walczył [WYWIAD]

2022-05-06 12:00

Czas pierwszych decyzji w nowej drużynie Thomasa Thurnbichlera. Austriacki szkoleniowiec dokonał pierwszych roszad w polskiej kadrze skoczków, a wcześniej porozmawiał z Super Expressem. - Gdybym nie był pewny siebie i swojej pracy, to bym nie podejmował się pracy w Polsce - mówi Thomas Thurnbichler. Padła też jasna deklaracja w sprawie rywalizacji ze Stefanem Horngacherem, który dopiero co sprowadził do siebie... Michala Doleżala.

- Jakie były pańskie pierwsze wrażenia po spotkaniu z trenerami? Za skoczkami zgrupowanie w ośrodku Kolna w Krakowie, a wcześniej trenerzy spotkali się w Wiedniu.

- Mogę powiedzieć, że był to bardzo produktywny czas w Wiedniu. Mieliśmy naprawdę dobre połączenie pracy i budowy zespołu. Było trochę zabawy. Atmosfera w Wiedniu była całkiem dobra. Za nami naprawdę udane zgrupowanie, na którym osiągnąłem swoje cele. Udało się wykonać wszystko, co zamierzałem.

- Można teraz śmiało mówić o nieporozumieniach na linii skoczkowie, Adam Małysz i PZN. Czy śledziłeś to, co działo się wtedy w Planicy?

- Nie byłem zbyt blisko tej sprawy, ale wiedziałem, że dzieję się coś, co nie powinno się dziać. To co wiem teraz, to fakt, że odbyło się wiele rozmów. Wrócił dobry kontakt między stronami. Myślę, że teraz jest okej. Sprawa została przegadana i problem jest rozwiązany. Możemy patrzeć w przyszłość i dobrze pracować.

- Wiem, że w dobrych słowach wyrażałeś się o skoczkach, którzy stanęli murem za trenerem Michalem Doleżalem. Twój transfer tutaj to trochę przypomina przejście Juliana Nagelsmanna do Bayernu: przychodzi bardzo młody i utalentowany trener do drużyny, która miała przed chwilą dwóch znakomitych trenerów. Czy możesz poczuć się tak samo?

- Tak, oczywiście. To dla mnie duży krok. Ale jeśli będziesz trenerem, który się czegoś boi, to to nie będzie działało. Jestem naprawdę pewny stylu swojej pracy, moich metod. Wiem, że mam za sobą świetny zespół. To jest powód, dla którego tu przyszedłem. Gdybym nie był pewny siebie i swojej pracy, to nigdy nie podjąłbym się pracy pierwszego trenera kadry. Teraz mam dobry kontakt ze sportowcami, oni są zadowoleni, to było dobre pierwsze wrażenie. I cieszymy się, że będziemy razem pracować.

PZN podał kadrę skoczków na kolejny sezon! Wielkie niespodzianki, fani będą przecierać oczy

Thomas Thurnbichler przed startem przygotowań do nowego sezonu

- Możesz przyznać, że to największe wyzwanie albo zadanie w twoim życiu?

- Jedno z największych jakie do tej pory miałem. A już miałem ich kilka. To największy krok jaki wykonałem. Przeprowadziłem się do innego kraju, gdzie język jest trudny. Na szczęście skoczkowie mówią dobrze po angielsku. To moja pierwsza posada pierwszego trenera, ale jeśli chcesz nim zostać, to kiedyś musisz wykonać ten pierwszy krok.

- Widziałem w internecie, że byłeś w jednym z modniejszych miejsc w mieście. W restauracji przy Wiśle. Siedziałeś tam sobie jak normalny człowiek. Czy nikt Cię nie rozpoznał? Zapewne zimą to się zmieni i zostaniesz jedną z popularniejszych postaci w tym kraju…

- Zobaczymy. Jeśli osiągniemy sukces, to wielu ludzi zacznie mnie rozpoznawać tutaj. Jeśli jesteś osobą publiczną, to musisz z tym żyć. Na razie tak nie jest. Mówimy o moim wyjściu do restauracji „Forum”. Byłem tam i nikt mnie nie zaczepił. Nawet jeśli to się zmieni, to może częściej będę przebywał w domu… Nie wiem, co się wydarzy.

Thomas Thurnbichler zawstydził Doleżala? Polscy skoczkowie są zachwyceni, wymowne zdjęcia

- Czy to już jest ten czas, gdy denerwują Cię rozmowy na temat twojego młodego wieku i trochę starszego skoczków, czy nie masz z tym problemu?

- Czuję się z tym dobrze. Wiem, że mogę i jestem gotowy do pracy ze skoczkami. Robię to już jakiś czas. Możesz mnie o to pytać i nie jest to dla mnie problem.

- Zdaję sobie sprawę, że jeśli masz 35 lat to nie jest to samo, jak miałeś 35 lat dziesięć lat temu. Świat się zmienił, ale czy szykujesz specjalny plan treningowy dla Kamila Stocha i Piotra Żyły?

- Nie wydaję mi się. Na pewno trzeba będzie zwrócić uwagę na bardziej doświadczonych skoczków. Wygrali wiele, mają sponsorów, różne obowiązki, są osobami publicznymi. Trzeba mieć delikatne podejście w tych tematach. Może będą potrzebować więcej pracy nad regeneracją. Nie będą musieli podejmować takiej podstawowej pracy nad skokami, jaką podejmą młodsi zawodnicy. Myślę, że znajdziemy dobre rozwiązanie, ale na pewno nie będziemy wymyślać nic specjalnego pod nich.

Nie do wiary, na co zdecydował się Piotr Żyła. Musi dochodzić do siebie, czekał na to wiele lat

- Można śmiało zdradzić, że pierwsze rozmowy z Kamilem, Dawidem i Piotrem już się odbyły. Jakie były twoje pierwsze wrażenia?

Na początku pracy nie spotkałem Kamila i Dawida. Kamil był na długich wakacjach, ale i na nich znalazł czas na trening. Mieliśmy kontakt telefoniczny. Wykonywał ćwiczenia z listy, którą stworzyłem. Gdy byłem pierwszy raz w Zakopanem, to również nie było Dawida. Ale spotkamy się niedługo. Z Dawidem też rozmawiałem przez telefon. To bardzo otwarci ludzie, już teraz są szczęśliwi, że spróbują czegoś nowego w treningu. Spotkałem Piotra Żyłę w Szczyrku…

- Może ktoś specjalnie nastawiał Cię na spotkanie z Piotrem?

- Czy ktoś mnie przygotowywał?

- Tak… Wiemy, że to specyficzny i zabawny gość, ale również ciężko trenujący. To bywa skomplikowane połączenie.

- Nikt mnie nie przygotowywał. Poznaliśmy się i to było dobre pierwsze wrażenie. Widziałem u niego wielką motywację. To kocham w sportowcach. Był totalnie skupiony na ćwiczeniach, które wykonywaliśmy. Już na początku zajęć widziałem jego mobilizację przy grze w siatkówkę. Muszę przyznać, że Piotrek jest dobrym siatkarzem. To było dobre pierwsze spotkanie.

Dopiero po latach Dawid Kubacki się do tego przyznał! Prawda mrozi krew w żyłach, o wszystkim opowiedział ze szczegółami

- Nikt nie zamierza jednak jeździć na deskorolce jak Ty… 

- Myślę, że nie powinni się w to bawić. Na pewno nie za często. Robiłem to jak byłem skoczkiem i miałem wiele urazów kostki i to na pewno nie pomogło mi w karierze.

- Czy spędziłeś dużo czasu na analizie skoków polskich skoczków z poprzedniego sezonu, czy to nie jest teraz najważniejsze?

- Na pewno jest to ważne. Jeśli mam być szczery, to jeszcze nie miałem zbyt wiele czasu na analizę wielu skoków. Kilka oczywiście widziałem i analizowałem. Skoczkowie dostali pierwsze prace domowe. Musieli sami podsumować ten sezon. Od strony technicznej. Przeczytałem to. Wiem więcej o ich skokach i problemach z poprzedniego sezonu. Na zgrupowaniu porozmawiamy osobiście z wszystkimi o tym, przejdziemy przez to razem, popatrzymy na skoki. Jak już mówiłem, mam dobre przeczucie, że wiem gdzie leżą problemy i jak im pomóc.

Kuba Wojewódzki zdradził sekret Kamila Stocha. To dlatego nigdy u niego nie wystąpił, poszło o Boga

- Masz świetny kontakt z Alexem Poitnerem. Doświadczyłeś pracy z nim. Masz jakieś ulubione wspomnienie? Bo prawdopodobnie bardzo Cię lubi…

- Tak naprawdę nie miałem z nim bardzo dużego kontaktu. Jako skoczek zawsze byłem w drugiej drużynie. Więcej pracował z moim bratem, ale oczywiście się znaliśmy. W ostatnich miesiącach to on spytał mnie jako pierwszego, czy nie chciałbym pracować z nim w polskiej w kadrze. Wybrał inaczej i nie został trenerem polskiej kadry, ja za to przyjąłem ofertę. Wciąż mi pomaga w kilku sprawach, jest kimś w rodzaju konsultanta. Jeśli mam jakąś sprawę, to mogę go spytać o zdanie. Myślę, że lubi we mnie to, że mamy podobny styl pracy. Nie byliśmy świetnymi skoczkami i przebijaliśmy się przez pracę z juniorami w Austrii, pracowaliśmy jako asystenci trenerów. Mamy też podobne osobowości. Lubimy rywalizację i mamy identyczne podejście, pewnie dlatego mnie tak lubi.

Adam Małysz wyjawił prawdę o pracy Horngachera. Przypomniał ważny szczegół, odgrywa to istotną rolę

- Wiemy, że Mathias Hafele będzie odpowiadał za sprzęt, Marc Noelke będzie twoją prawą ręką, on zresztą pracował też w takiej roli z Alexem Pointnerem. Dlaczego twoim polskim asystentem będzie Krzysztof Miętus? Bo słyszeliśmy, że bliski objęcia tej funkcji jest Krzysztof Biegun…

- To zabawne, bo czasem o tym co działo się w ostatnich dwóch tygodniach lepiej wiedzą media niż ja…

- Tak, musisz się do tego przyzwyczaić. W Polsce tak to działa!

- Krzysztof Miętus to dobry wybór. Był naprawdę dobrym skoczkiem. Pamiętam sezon 2012/13 w jego wykonaniu. Jeśli jesteś asystentem, to bardzo ważne jest, że potrafiłeś skakać na dobrym poziomie i masz wielką wiedzę o technice skakania. Był w również zaangażowany w tą drużynę i wie co się tu działo w ostatnich latach, wie jak to wszystko funkcjonuje. To dla mnie ważne. Na pewno znajdziemy wspólny język i dobrze współpracować.

- Mówiłeś, że jeśli będzie trzeba walczyć ze Stefanem Horngacherem, to nie będzie z tym problemu. Czy były jakieś reakcje ze strony Stefana po tych słowach?

- Nie miałem żadnej odpowiedzi po tej rozmowie. Dla mnie to jasne, że jeśli będę musiał stawić czoła, zmierzyć się. Na pewno będę walczyć i mierzyć się dla polskiej drużyny, dla polskiej sprawy. Będę próbował osiągnąć sukces, nad tym pracujemy. Będę gotowy.

Jakim autem jeździ teraz Adam Małysz? Kosztuje 630 tys. i setkę robi w mniej niż 4 sekundy!

- Czy jadłeś już pierogi lub gołąbki?

- Pierogi jadłem, nie wiem czym są gołąbki, ale pierogi były naprawdę dobre.

- Pierogi lepsze od austriackiego sznycla?

- Trudno porównać. Nie możesz porównać jabłek z pomarańczami (śmiech).

Sonda
Czy Thomas Thurnbichler poprowadzi polskich skoczków do sukcesów?
Najnowsze