O Ewie Bilan-Stoch głośno zrobiło się kilka dni temu, gdy żona najlepszego polskiego skoczka na Gali Mistrzów Sportu odebrała za niego statuetkę dla najlepszego polskiego sportowca 2017 roku. I na scenie zrobiła prawdziwą furorę. Szeroko uśmiechnięta i czarująca, a do tego ubrana klasycznie, po góralsku - fani błyskawicznie się w niej zakochali. A pod jeszcze większym wrażeniem byli, gdy podczas połączenia wideo ze Stochem aż czuć było w powietrzu ogromne uczucie, jakie między nimi panuje.
Nic więc dziwnego, że w kolejnych dniach o Ewie Bilan-Stoch pisano dużo i często. Między innymi o tym, że pasjonuje się fotografią, że w przeszłości trenowała judo oraz, że wraz z mężem prowadzi kilka biznesów. A także o tym, jak ta dwójka się właściwie poznała. Do tej pory wiadomo było, że połączyły ich skoki narciarskie, bo wpadli na siebie w Planicy, gdzie Kamil bez powodzenia startował w rywalizacji skoczków, a Ewa robiła fotoreportaż z zawodów. Jednak dopiero teraz poznaliśmy dokładne okoliczności ich spotkania w malowniczo położonym słoweńskim mieście.
I okazuje się, że Stoch przyszłą żonę próbował poderwać dość niezdarnie. Doszło do tego na jednej z ulic w Kranjskiej Gorze. Ewa i Kamil minęli się idąc w przeciwnych kierunkach, ale skoczek nie dał za wygraną. "Wiedziony instynktem nie zrobił nic mądrego: capnął dziewczynę za plecy, huknął jeszcze w ucho na przestrach dla lepszego efektu. Spowodował morderczą chęć oddania uderzenia (w końcu Ewa w SMS Zakopane trenowała azjatyckie sporty walki), ale swoje osiągnął: został zauważony. Zaczęli spacerować we dwoje" - czytamy w "Plus Minus", dodatku do "Rzeczpospolitej".
Tak zaczęła się wielka miłość. Choć początek był nieco komiczny, to dalej było już tylko lepiej. Co ciekawe Kamil oświadczył się Ewie trzy lata później w tym samym miejscu. A w 2010 roku wzięli ślub. Oczywiście po góralsku. W 2006 roku zachowanie Stocha mocno zaskoczyło przyszłą żonę. Później ona też starała się sprawiać mu niespodzianki. Jedną z największych otrzymał podczas zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku. Wtedy dziewczyna... wyskoczyła z paczki zaadresowanej do męża! Wyjątkowy podarunek przyniósł efekt, bo mistrz z Zębu dwukrotnie sięgnął po olimpijskie złoto. Oby w lutym pani Ewa też znalazła jakiś sposób na zaskoczenie męża. Przyda mu się to w walce o kolejne krążki igrzysk w Pjongczangu.
ZOBACZ: Stoch vs Małysz. Kibice wybrali polskiego skoczka wszech czasów