"Moi podopieczni są bardzo dobrze przygotowani do sezonu zimowego" - zapewnił w wywiadzie dla PAP austriacki trener polskiej kadry skoczków narciarski Thomas Thurnbichler, który od pół roku pracuje z biało-czerwonymi. Inauguracja cyklu Pucharu Świata - w sobotę w Wiśle.
Polska Agencja Prasowa: Proszę krótko podsumować okres przygotowań do sezonu 2022/23?
Thomas Thurnbichler: Nie wszystko w przygotowaniach było perfekcyjne, ale to się rzadko zdarza. Dominowała przede wszystkim ciężka praca nad całym systemem treningu, czyli przygotowania techniczne, pozycja wyjściowa i osiągnięcie prawidłowego wyjścia z progu, no i faza lądowania z uwzględnieniem telemarku. Potem poprawialiśmy niektóre elementy, co do których mieliśmy drobne zastrzeżenia. Wszystkie te elementy tworzyły puzzle, a naszym głównym zadaniem było je poukładać we właściwe miejsce. Nie mam jednak wątpliwości, że moi podopieczni są bardzo dobrze przygotowani do sezonu.
PAP: Czy wyniki uzyskane przez pana zawodników w lecie mają jakieś przełożenie na skład na PŚ?
T.T.: Dawid Kubacki, Kami Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Jakub Wolny trenowali w czołowej grupie przez całe lato. Współpraca z sześcioosobową kadrą młodzieżową pod kierunkiem Maćka Maciusiaka układała się bardzo dobrze. Wyróżniał się w niej m.in. Kacper Juroszek, który dobrze skakał w Hinzenbach i Klingenthal. Wszyscy oni dostaną szansę awansu do grupy startującej w PŚ. Muszą tylko prezentować wysoka formę.
Paweł Wąsek z dobrymi nadziejami przed Pucharem Świata. Chce wskoczyć do czołówki
PAP: Mówił pan kiedyś, że jedno zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata, czego zabrakło w poprzednim sezonie, byłoby dobrym prognostykiem na początku pana pracy w Polsce. A może po udanych przygotowaniach i letnich sprawdzianach pana apetyt wzrósł?
T.T.: Oczywiście łatwiej jest kontynuować starty będąc od początku w czołówce. To nie musi być od razu zwycięstwo, wystarczą czołowe lokaty. One wzmacniają pozytywnie dynamikę grupy i o to nam wszystkim chodzi, czyli mi, moim współpracownikom oraz zawodnikom.
PAP: Pracuje pan w Polsce już ponad pół roku. Nie żałuje pan tej decyzji?
T.T.: Przez ani jedną sekundę nie miałem wątpliwości, że decyzja o pracy z polskimi skoczkami była trafna. Polska mi się podoba, pięknie tu żyć i pracować. Zostałem powitany z otwartymi ramionami i dalej wszyscy są otwarci na współpracę. Myślę, że tak pozostanie.
PAP: W najbliższy weekend inauguracja Pucharu Świata, ale dość nietypowa - skoczkowie wystartują na torach lodowych, a lądować będą na igelicie. Czy uwzględnił pan w pracy taką sytuację. Czy te warunki będą mieć wpływ na wyniki?
T.T.: To w sumie nic nowego. W ostatnich latach jesienią właśnie w takich warunkach trenowaliśmy i startowaliśmy. Drużyny zawsze mają to w planie - rozbieg lodowy i lądowanie na macie. To "stały fragment gry" w przygotowaniach każdego zespołu. Mieliśmy już możliwość startu w takich warunkach - najpierw w mistrzostwach Polski w Zakopanem, a później szykowaliśmy się już bezpośrednio do występu w Wiśle. Dlatego jestem spokojny, że zawodnicy sobie w takich warunkach poradzą.
Puchar Świata w Wiśle z dużymi problemami! Dyrektor zawodów przyznał to wprost, nie było wyjścia