Fani skoków narciarskich doskonale wiedzą, że o zwycięstwie lub porażce mogą decydować nie tylko milimetry, ale przede wszystkim ułamki punktów. Rywalizacja jest tak wyrównana, że zawodnicy muszą być niemal perfekcyjni w tym, co robią. Bo w dużej mierze to sędziowie mogą zadecydować o tym, który ze skoczków zajmie wyższe miejsce. Notami można przegrać konkurs, o czym przekonał się już niejeden zawodnik. Co więcej, czasami noty są bardzo niesprawiedliwe. Widać to w dużej mierze w obecnym sezonie.
Gdy Piotr Żyła zamieszkał w nowym domu wyszła na jaw tajemnica związku z Marceliną Ziętek. Zdecydowali się na poważny krok
Zobacz, jak wyglądało lądowanie Eisenbichlera w kilku klatkach. To po prostu kpina!
Już nie pierwszy raz kibice ze zdziwieniem patrzą na niektóre noty wystawiane przez sędziów. Schemat powtarza się przede wszystkim przy kilku zawodnikach, a najwyraźniej widać to po lądowaniach Markusa Eisenbichlera. Niemiec musi być widocznie ulubieńcem arbitrów, bo co by nie zrobił i tak może liczyć na spory dorobek punktowy z not. Tym samym sędziowie wpływają na ostateczne wyniki i to w sposób nie do końca sprawiedliwy. Niektórzy kibice mówią już o jawnym oszukiwaniu innych zawodników.
Temat powrócił ponownie w niedzielę. Eisenbichler po swoim skoku musiał ratować się przed upadkiem. Narta najechała mu na nartę i tylko dzięki swojej sile Niemiec nie przewrócił się. Choć gołym okiem widać było fatalny styl aż trzech sędziów dało mu noty... po 18 punktów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że gdyby był to mniej znany skoczek, noty byłyby o parę punktów niższe. Stefan Horngacher może jedynie uśmiechać się pod nosem, że takie lądowania Eisenbichlerowi uchodzą płazem, ale na pewno będzie chciał poprawić ten element u swojego zawodnika.