Zaniepokojony trener Aleksander Wierietielny doglądał by zimne okłady na kolanie jego podopiecznej były zmieniane regularnie. Justyna noc przespała dobrze. Fatalny staw jest lekko spuchnięty, ale Kowalczyk - jak podaje Przegląd Sportowy - zdecydowała, że nie zrezygnuje z walki o zwycięstwo w Tour de Ski.
Trasa w Toblach- Dobiaccho bardzo jej odpowiada, i dystans 3,3 km z ostrymi podbiegami, i styl klasyczny. Justyna liczy, że emocje związane ze sportową walką i dopływ adrenaliny kompletnie wyeliminują u niej poczucie bólu. Prawdopodobnie wróci on po biegu, ale wtedy znów za kolano zabierze się ekipa opiekunów. Kowalczyk ma nad Marit Bjoergen przewagę 26,6 sekundy, nad Therese Johaug - 1.06 minuty. Dzisiaj te różnice mogą się znacząco zmienić.
Justyna Kowalczyk jest juz naszą jedyną reprezentantką na trasach Tour de Ski. Polski Związek Narciarski zdecydował o wycofaniu z imprezy pozostałych trzech biegaczek, Sylwii Jaśkowiec, Pauliny Maciuszek i Eweliny Marcisz oraz trójki biegaczy, Macieja Kreczmera, Mariusza Michałka i Macieja Staręgi.