Do całego zajścia miało dojść w listopadzie 2015 roku. Iulian Pitea w obszernej rozmowie z dziennikiem "Gazeta Sporturilori" zdradził, że miał zostać wtedy pobity przez swojego trenera Florina Spulbura. Powodem takiego zachowania szkoleniowca miał być fakt, że... skoczek za dużo zjadł! - Pamiętam tylko, że uderzył mnie kilka razy w głowę, a potem popchnął na krawędź. Eduard Torok (kolega z kadry - przyp. red.) wszedł i wrzasnął na niego. Trener zamknął się w pokoju. Prawdopodobnie zorientował się, co zrobił. Torok mnie sfotografował. Byłem cały we krwi. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, co działo się później - opowiadał Pitea.
Rumuński skoczek nie chciał tak zostawić całej sprawy, więc postanowił złożyć pozew na trenera. Do wycofania skargi przekonała go jednak tamtejsza federacja, która wywierała na niego naciski oraz obiecała, że ufunduje mu naukę w Innsbrucku. Jak nietrudno się domyślić słowo nie zostało dotrzymane. Pitea ponadto zdradził, że przez zachowanie trenera nabawił się bulimii i wymiotował po każdym przyjętym posiłku. Czasem nawet siedem razy dziennie.
Skandaliczną sytuację, jaka zaszła w rumuńskiej kadrze, potwierdził wspomniany już Eduard Torok - Po dwóch latach milczenia, po tych wszystkich rzeczach, które nam się przytrafiły, postanowiliśmy wszystko ujawnić. W tej chwili nic się nie zmieniło. Ten sam sztab jest w drużynie szkolącej młodych skoczków - napisał na Facebooku drugi z zawodników, który przypomniał, że szkoleniowiec zaprzeczył wszelkim zarzutom.
Wyciągnięcie tej sprawy na światło dzienne nie skończyło się dobrze dla skoczków. Pitea został wyrzucony z reprezentacji za udzielenie szokującego wywiadu, a Toroka zmuszono do odejścia z kadry.
ZOBACZ: Tak Kamil Stoch poderwał żonę. "Capnął ją za..."
SPRAWDŹ: Stoch vs Małysz. Kibice wybrali polskiego skoczka wszech czasów
PRZECZYTAJ: Małysz ostro skomentował kolejne oskarżenia Ziobry
