Pod koniec stycznia polskimi skokami wstrząsnęła wiadomość o decyzji Jana Winkiela. Dotychczasowy sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego miał odejść po zakończeniu sezonu, co szczególnie mocno poruszyło Adama Małysza. Winkiel był jego prawą ręką i prezes związku nie ukrywał, że współpraca z nim miała duży wpływ na jego decyzję o prezesurze. "Orzeł z Wisły" nie mógł jednak nic zrobić - dymisja Winkiela ze stanowiska sekretarza była ostateczna. Mówił on o powodach rodzinnych, jednak Małysz miał jeszcze ostatnią nadzieję. - Mam nadzieję, że w jakiejś roli zostanie w związku. Jak nie sekretarza, to może jakiejś innej, ale że dalej będzie z nami pracował - mówił otwarcie prezes PZN. Jego nadzieje się spełniły!
Adam Małysz po tej wiadomości mógł tylko podskoczyć z radości
Winkiel potwierdził, że pozostanie w PZN, ale na innym stanowisku w rozmowie z portalem Sportmarketing.pl. - Zostaję przy związku. Będę zajmował się marketingiem i sponsoringiem w Polskim Związku Narciarskim - ogłosił. Ma już nawet pierwszy plan, który chciałby wprowadzić w życie. - Chcemy uruchomić wiele programów z upowszechnianiem sportu. Pokazać, że skoki narciarskie są dla wszystkich. Mamy pomysł promocyjny, który może być atrakcyjny dla dużych samorządów. Chcemy w miastach pokazać sztukę latania - wyznał.
Adam Małysz przeżył olbrzymią przykrość. Usłyszał okrutne słowa, powiedział o wielkim bólu
Tym samym Małysz w dalszym ciągu będzie współpracował ze swoją prawą ręką, choć to nie koniec jego zmartwień. W dalszym ciągu musi znaleźć nowego sekretarza generalnego PZN. W tym celu ogłoszono konkurs, który miał trwać do 18 marca, ale został przedłużony do 31 maja. Od 1 kwietnia tymczasowo obowiązki Winkiela przejęła Justyna Mistarz, odpowiedzialna wcześniej za pracę biura zarządu.