Mimo nie najlepszego początku sezonu w wykonaniu polskich skoczków, Murańkę można określić jako największego pechowca. Poleciał do Niżnego Tagiłu na inauguracyjne zawody, ale rywalizacja skończyła się dla niego po piątkowych kwalifikacjach. Polak zajął w nich 51. miejsce, a następnego dnia rano uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. To wykluczyło go z dalszego startu w azjatyckiej części Rosji, a potwierdzone badanie oznaczało przymusową kwarantannę za naszą wschodnią granicą. W związku z pobytem w klinice w Jekaterynburgu, 27-latek nie poleciał z kolegami na zawody w fińskiej Ruce. W składzie zastąpił go Aleksander Zniszczoł, a Biało-Czerwoni zanotowali jeden z najgorszych weekendów w historii. W niedzielnym konkursie zdobyli raptem 12 punktów, a więcej zdobył choćby… reprezentant Estonii (13). Kibice liczą na poprawę w Wiśle, gdzie prawo występu ma aż 13 podopiecznych Michala Doleżala. Na skoczni im. Adama Małysza wrócić do zmagań miał także „Klimek”, ale wciąż nie jest to pewne.
Klemens Murańka o wydłużonym pobycie za Uralem: - Byłem jak w stanie nieważkości
W galerii poniżej przypomnicie sobie najgroźniejsze wypadki skoczków narciarskich:
Kluczowe godziny dla Murańki
Okazuje się, że PZN w dalszym ciągu negocjuje z FIS sprawę występu Murańki w najbliższych zawodach. O sprawie poinformował na Twitterze dziennikarz TVP Sport, Mateusz Leleń. Jego zdaniem narciarskie władze wymagają upłynięcia co najmniej 14 dni od ostatniego pozytywnego testu, by dopuścić zawodnika do startu. Polski skoczek taki termin zyskałby dopiero w sobotę, na kiedy zaplanowano konkurs drużynowy. Ominęłyby go jednak piątkowe treningi i kwalifikacje, przez co straciłby szansę na udział w niedzielnym konkursie indywidualnym.
Michal Doleżal nie zamierzał gryźć się w język. Wyjawił prawdę na temat formy Kamila Stocha
Pomóc Murańce ma negatywny wynik kolejnego testu, który przeprowadzono już w środę. Działacze PZN przekonują, że ich międzynarodowi odpowiednicy dopuszczą 27-latka startu, ale wymagane jest kolejne negatywne badanie na obecność koronawirusa. Jego wyniki pojawią się najprawdopodobniej w czwartek, a do tej pory powołany do składu „Klimek” wciąż może czuć się niepewny występu na skoczni w Wiśle.