Dywagacje dotyczące potencjalnego następcy Michala Doleżala zaczęły się na długo przed tym, jak ogłoszono decyzję o rozstaniu z czeskim szkoleniowcem. W spekulacjach przewijało się wiele znanych nazwisk, które mogły rozpalać wyobraźnie kibiców. Ale jak to z plotkami i przypuszczeniami bywa, niewiele z nich się sprawdziło.
Tak zachował się Thurnbichler. Jego współpracownik o wszystkim opowiedział
Mówiło się m.in. o Mice Kojonkoskim, który przez wiele lat z powodzeniem prowadził norweską reprezentację, czy o Alexandrze Pointnerze, byłym szkoleniowcu austriackiej kadry. Obie, wydawałoby się mocne kandydatury, zostały odrzucone przez PZN z różnych względów. Związek postanowił dać szansę młodemu trenerowi.
Na początku obecnego tygodnia potwierdziły się plotki mówiące o zatrudnieniu Thomasa Thurnbichlera. 32-latek nie miał możliwości samodzielnie prowadzić kadry narodowej, ale ostatnio był asystentem w reprezentacji Austrii i współpracował z Andreasem Widhoelzlem, który udzielił wywiadu TVP Sport, a jego tematem była osoba właśnie Thurnbichlera.
Trener Austriaków o słowach Thurnbichlera. Mógł się potem zdziwić
Okazuje się, że 32-latek jeszcze kilka dni temu zapewniał, że zostanie w Austrii. - Tak, byłem tym dość zaskoczony. Rozmawialiśmy w Planicy i wszyscy myśleli, że Thomas zostanie w Austrii. On sam mówił, że zostanie. A kilka dni później zdecydował się podjąć pracę w Polsce. Ale takie jest życie i taki jest biznes - powiedział Widhoelzl. Takiego zwrotu akcji mogli się więc nie spodziewać w austriackim związku.
Szkoleniowiec zdradził, że ma już nowego asystenta, ale nazwiska nie chciał ujawniać. Widhoelzl stwierdził jednocześnie, że to był dobry moment, żeby Thurnbichler spróbował czegoś nowego. - Myślę, że to odpowiednie dla Thomasa. To dobry trener, a nigdy nie jest łatwo, kiedy ktoś odchodzi - przyznał szkoleniowiec.