Agnieszka Radwańska nie powinna mieć dziś żadnych kłopotów z awansem do 2. rundy. Jej rywalka - Arantxa Parra Santonja (28 l.) zajmuje dopiero 58. miejsce w rankingu, a w US Open od 2004 roku nie potrafiła wygrać meczu.
Łatwa rywalka w pierwszej rundzie to niejedyna dobra wiadomość dla naszej tenisistki. W kolejnych meczach Isi także udało się uniknąć najlepszych zawodniczek.
- W turniejach wielkoszlemowych w 4. rundzie, najdalej w ćwierćfinale zawsze trafiam na rywalkę z absolutnej światowej czołówki. Inaczej się nie da, chyba że któraś z gwiazd odpadnie wcześniej - wyjaśnia Agnieszka. - Ale na przykład na Wimbledonie miałam strasznego pecha. Grałam bardzo dobrze, a w ćwierćfinale dwa razy z rzędu wpadałam na jedną z sióstr Williams, które na trawie są prawie nie do pokonania.
Przeczytaj koniecznie: Nadal najlepiej zarabiającym tenisistą
Tym razem w drugiej rundzie prawdopodobną rywalką Polki będzie Shuai Peng (24 l., 60. w rankingu WTA), później, jeśli Isia awansuje, zagra najpewniej z Nadią Pietrową (28 l., 19. WTA) oraz Wierą Zwonariewą (24 l., 8. WTA). W ćwierćfinale także nie wpadnie na rywalkę, będącą poza zasięgiem, tylko na Jelenę Janković (25 l., 5. WTA).
- Stać mnie na finał - mówi wprost Isia. - W kilku poprzednich turniejach wielkoszlemowych były niespodziewane finały.
O tytuł w Wimbledonie grała 22. w rankingu Wiera Zwonariewa, zaś w Roland Garros wygrała 18. na świecie Francesca Schiavone. Mnie też stać na taki wynik i zrobię wszystko, żeby dotrzeć aż do finału, a najlepiej go wygrać.
Zwycięstwo w US Open jest warte 1,7 miliona dolarów (5,3 mln złotych).
NIE PRZEGAP
US Open codziennie od 17.00 w Eurosporcie i Eurosporcie 2