Mecz Radwańskiej z Doi pokazał, że kobieta zmienną jest. Polka, dla której było to pierwsze spotkanie po powrocie na korty twarde i prawie miesiącu przerwy, zaczęła słabo. Przegrywała już 1:6, 0:2! Jednak się nie poddała. Nagle zaczęła grać dużo lepiej i wygrała 12 gemów z rzędu! Co ciekawe, Isia po raz pierwszy od 565 dni nie przegrała meczu po porażce w 1. secie. Ostatni raz udało jej się to w styczniu 2014 r.
Agnieszka Radwańska wygrała w Stanford
- Ten mecz był rzeczywiście bardzo dziwny - przyznała Agnieszka. - Zaczęłam słabo i za wolno. Na pewno brakowało mi gry, bo w ostatnich dniach prawie w ogóle nie trenowałam.
Mecz Polki z Japonką został przełożony o jeden dzień, bo krakowianka walczyła z kontuzją.
- Przyjechałam tutaj zdrowa, ale potem doznałam urazu. Jaka to kontuzja? Wolę zachować to dla siebie - stwierdziła tajemniczo Radwańska, która podobno narzeka na uraz pleców.
Po pojedynku z Doi Agnieszkę zapytano o jej wzbudzającą sensację diamentową sukienkę firmy Lotto (sponsor tenisistki).
- Kiedy dostałam pierwszego maila od Lotto z jej projektem, pomyślałam sobie "tak, akurat, to niemożliwe". A kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłam, aż zawołałam: "O mój Boże!". Ale podoba mi się bardzo. Wszyscy mówią na mnie "dyskotekowa kula", ale mnie to nie przeszkadza - zaśmiała się Isia.
Dziś nad ranem miała zagrać o półfinał z reprezentującą Niemcy Andżeliką Kerber (nr 14 WTA).