AGNIESZKA RADWAŃSKA - ŁESIA CURENKO 2:6, 7:5, 6:3
Agnieszka Radwańska zaczęła mecz z Łesią Curenko bardzo słabo. Zajmująca 43. miejsce w rankingu Ukrainka pewnie wygrywała gemy przy własnym podaniu, a gdy serwowała Polka, bombardowała ją potężnymi returnami, łatwo przejmując inicjatywę. Zaskakująco duża liczba niewymuszonych błędów (ponad 30 w całym spotkaniu!) krakowianki i jej anemiczne serwisy sprawiły, że pierwszy set był przygnębiająco jednostronnym widowiskiem. Rozpędzona Curenko dominowała na korcie, grając solidnie i zarazem agresywnie.
W drugim secie Radwańska zaczęła grać znacznie lepiej, a w grze Ukrainki wreszcie pojawiły się błędy. Polka w końcu przełamała serwis rywalki i prowadziła już 4:1. Wydawało się, że przejmuje kontrolę nad przebiegiem meczu, ale potem znowu w jej grze pojawiły się irytujące błędy i pasywność. Curenko nie dość, że odrobiła straty, to jeszcze przy stanie 4:4 przełamała serwis Radwańskiej. Ukrainka przy wyniku 5:4 miała podanie i wszelkie atuty, żeby za chwilę zakończyć spotkanie. Ale wyraźnie nie poradziła sobie z presją. Zestresowana zaczęła popełniać podwójne błędy serwisowe. W zaciętym gemie Polka kilka razy była dwie piłki od porażki, ale wybroniła się. Wykorzystała kryzys w grze Curenko i po chwili wygrała seta 7:5.
Przed trzecią partią Curenko długo korzystała z przerwy medycznej (problemy ze stopą). Do tego widać było, że w koszmarnym upale (słońce i 37 stopni) opada z sił. Radwańska podkręciła tempo i już na samym początku przełamała podanie Urainki. Potem panie zgodnie wygrywały swoje gemy serwisowe. Pod koniec było sporo nerwów, bo Agnieszka broniła breakpointa, ale w ważnych momentach potrafiła w końcu zagrać genialnie. Wreszcie po błędzie Curenko mogła cieszyć się z awansu do III rundy.
Radwańska poznała rywalkę w III rundzie Australian Open. To sensacja!