Świątek awansowała w San Diego do dziewiątego finału w tym sezonie. Dokonała tego pomimo nie najlepszych warunków atmosferycznych, których się nie spodziewała. Liderka światowego rankingu wprost mówiła o tym po pierwszym meczu z Qinwen Zheng, a także po wygranym ćwierćfinale z Coco Gauff. Największe trudności pogoda sprawiła jednak tenisistkom w półfinale przeciwko Jessice Peguli, choć niewykluczone, że tym razem pomogła Polce w odniesieniu kolejnego zwycięstwa. Ulewa przerwała rywalizację w półfinale tuż przed rozpoczęciem drugiego seta, kiedy Amerykanka była na fali po wygraniu czterech gemów z rzędu, co przełożyło się na zwycięstwo w pierwszym secie 6:4.
Iga Świątek była w tarapatach. Możecie się nieźle zdziwić, co pomogło jej przetrwać
W związku z opadami deszczu tenisistki na ok. godzinę zeszły do szatni i musiały czekać na poprawę warunków. Nigdy nie jest to przyjemny czas dla rozgrzanych sportowców, którzy rywalizują na pełnych obrotach. Kibice mogli mieć obawy, że 21-letnia Polka straci koncentrację i nie odwróci losów meczu. Jednak Świątek ponownie udowodniła, że jest niezwykle świadomą tenisistką, o czym świadczy jej pomeczowa wypowiedź. Trzykrotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema zdradziła, że w trakcie przerwy zajęła się... krzyżówkami.
- Prawdę mówiąc, nie miałam wiele takich przerw. Nie wiem, czy w ogóle przytrafiła mi się taka w WTA. Dlatego nie wiedziałam zbytnio, co robić, ale zazwyczaj przed meczami rozwiązuję krzyżówki, więc teraz zrobiłam to samo. To dobry sposób na utrzymanie koncentracji i nie angażuje mediów społecznościowych, a z drugiej strony jest to po prostu relaksujące - wyznała Świątek. Ten sposób okazał się skuteczny, bowiem po powrocie na kort faworytka wygrała drugiego i trzeciego seta 6:2 i awansowała do finału w San Diego.