Iga Świątek nie zagra po raz trzeci z rzędu zagra w wielkim finale imprezy WTA500 w Stuttgarcie. Polka poniosła porażkę po trudnym tenisowym boju z Jeleną Rybakiną. Kazaszka wygrała 3:6, 6:4, 3:6 i zagra w niedzielę w wielkim finale z Ukrainą Martą Kostiuk (która w drugim półfinale ograła Marketę Vondrousovą 7:6, 6:2). Tenisistka z Raszyna po spotkaniu przyznała, że miała problem z jednym bardzo ważnym elementem tenisowego rzemiosła. — To był taki dzień, w którym serwowałam gorzej. Postaram się być bardziej konsekwentna. Nie czułam dużej presji ze strony Jeleny [Rybakiny]. Może trochę w trzecim secie, ale wciąż wydaję mi się, że powód takiej gry był bardziej we mnie, a nie gdzies poza mną. Tak, trochę przestałam wierzyć w swój serwis w decydującym secie i postaram się nie dopuszczać do takich sytuacji. Nie było mi łatwo patrzeć, jak ona dość łatwo wygrywała swoje gemy serwisowe, a ja zmagam się z serwisem w zasadzie w każdym gemie. Starałam się reagować. Może po prostu muszę więcej ćwiczyć — przyznała najlepsza tenisistka świata na konferencji prasowej po sobotnim meczu.
To było czwarte zwycięstwo Rybakiny nad Świątek, która z kolei Kazaszkę zdołała pokonać tylko dwukrotnie w historii konfrontacji obu pań. Rybakina to obecnie czwarta tenisistka rankingu, najwyżej sklasyfikowana na trzeciej pozycji (w styczniu zeszłego roku). Czy Rybakina ma patent na Igę? — Nie ma jednej konkretnej rzeczy. Jeśli mam być szczera, to prawdopodobnie ja, Aryna [Sabalenka] i ona jesteśmy najlepszymi zawodniczkami w tenisowym tourze. Miała problemy z urazami, ale za każdym razem, gdy jest zdrowa, gra dobrze — wyznała Świątek, która oczywiście dodała, że Rybakina na pewno lepiej od niej serwowała.
Przed Igą Świątek jeszcze szansa na udział w dwóch dużych turniejach na kortach ziemnych. Wielkoszlemowy Roland Garros w Paryżu poprzedzą imprezy rangi WTA1000 w Madrycie (23 kwietnia - 4 maja) i Rzymie (7 maja - 18 maja).
Roland Garros wystartuje 26 maja.