Mecz Igi Świątek z Magdą Linette w Pekinie przeszedł do historii polskiego tenisa. Było to pierwsze starcie naszych najlepszych tenisistek i po raz pierwszy zmierzyły się ze sobą dwie Polki sklasyfikowane w czołowej "50" rankingu WTA. Przed spotkaniem mówiło się, że Linette może sprawić problemy Świątek, a opinie te wzięły się m.in. z nie najlepszych ostatnich występów raszynianki. Po US Open 22-latka straciła prowadzenie w światowym rankingu, a po późniejszej krótkiej przerwie słabo zaprezentowała się w Tokio. W tym czasie poznanianka doszła do finału w Kantonie i była na fali wznoszącej, jednak w Pekinie dostała bolesną nauczkę. Świątek w nieco ponad godzinę wygrała 6:1, 6:1, a na pomeczowej konferencji wyrzuciła z siebie słowa, które tłumiła aż od US Open.
Iga Świątek długo dusiła to w sobie. Wypaliła po rozbiciu Linette
- Przed US Open nie byłam pewna, czy chcę dalej próbować, grać w każdym turnieju, aby walczyć o to, by zakończyć rok na pierwszym miejscu na świecie. Po US Open zdałam sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy do załatwienia. Czasami lepiej jest podejść do tego spokojnie - powiedziała Iga, dając do zrozumienia, że utrata pozycji liderki przyniosła jej też ulgę. - Zmieniłam też trochę swoje nastawienie, chcę po prostu być lepszą zawodniczką. Nie jestem typem tenisistki, która chce grać w każdym turnieju tydzień po tygodniu - dodała.
- Jestem zawodniczką, która musi mieć życie i równowagę. Myślę, że tenis jest fajniejszy, gdy masz krótkie przerwy. Coraz trudniej jest zatrzymać się i zastanowić, wybrać odpowiednie turnieje. Dlatego potrzebuję wokół siebie dobrych ludzi, którzy wiedzą, co jest dobre. Jestem bardzo wdzięczna, że ich mam - podsumowała Świątek. 22-latka czeka teraz na rywalkę w ćwierćfinale turnieju w Pekinie, w którym zagra z lepszą z pary Kalinina - Garcia. Start w stolicy Chin to ostatni występ najlepszej polskiej tenisistki przed kończącymi sezon WTA Finals.