Jeszcze rok temu Iga Świątek była całkiem inną zawodniczką, niż jest teraz. Chodzi przede wszystkim o to, jak była postrzegana przez środowisko – z pewnością wierni fani tenisa zdawali sobie sprawę z jej potencjału, jednak z pewnością nie cieszyła się ona wielką popularnością. Wszystko zmieniło się w październiku, gdy ledwie 19-letnia Iga odprawiała kolejne rywalki w prestiżowym Roland Garros. Polska tenisistka bez straty seta wygrała cały turniej, stając się pierwszą Polką, która tego dokonała. To był prawdziwy przełom w jej karierze, a środowisko tenisowe na całym świecie dostrzegło, jak wielki potencjał drzemie w zawodniczce z Polski. Jednak, jak to często bywa, także i tym razem triumf rodził się w bólach.
Najpierw płacz, a później wielki sukces
W materiale portalu WP SportoweFakty pt. „Drużyna Mistrzów” Iga Świątek opowiedziała m.in. o swoich pierwszych krokach w karierze, marzeniach, gdy dopiero rozpoczynała przygodę z tenisem czy planach na przyszłość. Nie mogło zabraknąć także tematu French Open, czyli wciąż największego sukcesu 19-letniej zawodniczki. Okazuje się jednak, że kulisy tego triumfu mogą zaskakiwać, a niewiele brakowało, aby Iga Świątek przystąpiła do turnieju totalnie rozbita mentalnie. Na pomoc przyszła jej wtedy Daria Abramowicz, psycholog, z którą Iga Świątek współpracuje.
- Płakałam co kilka dni. Zastanawiałam się, czy tenis jest dla mnie. Tuż przed French Open usiadłam w szatni z Darią i powiedziałam, że może się wypaliłam. Po długiej rozmowie wreszcie pomyślałam: chyba gorzej być nie może – wyznała Iga Świątek.
Iga Świątek wyznała prawdę o brudnych skarpetkach. Dostała za to morze komplementów. Więcej w galerii poniżej:
Najważniejsze, to czerpać przyjemność z gry
Najbardziej niezwykłe zdają się słowa o wypaleniu, jeśli spojrzymy na młody wiek polskiej tenisistki. Okazuje się jednak, że w pewnej chwili tenis przestał ją cieszyć, na co Iga nie chce sobie pozwolić.
- Gdy wróciłam z turniejów w USA i Rzymie, trenowałam tak mocno, że często pracowałam po siedem minut na zadyszce. Przez większość sezonu grałam dobrze podczas przygotowań, ale nie potrafiłam tego przenieść na turnieje. To był trudny czas. Do tego stopnia, że zastanawiałam się nawet, czy tenis naprawdę daje mi szczęście – zdradziła urodzona w Warszawie zawodniczka.
- Liczyłam, że na French Open poczuję się lepiej. A przed turniejem było tylko gorzej. Pamiętam, że pierwszy trening w Paryżu zagrałam z zawodniczką z Hiszpanii. To po nim długo rozmawiałam w szatni z Darią Abramowicz. Moja psycholog przekonywała, że nie jestem przepracowana, że to absolutnie nie wypalenie – początkowo Iga Świątek nie dawała się przekonać. Na swoje szczęście i ku późniejszej uciesze kibiców, 19-latka w końcu zaczęła dostrzegać wartość słów psycholożki.
- Byłam przytłoczona oczekiwaniami. Narzuciłam ich na siebie zbyt dużo. Zaraz przed startem turnieju zmieniłam nastawienie. Zaczęłam myśleć, a właściwie przypomniałam sobie, że przecież gram dla siebie. Dla przyjemności – podkreśliła polska tenisistka. Ostatecznie, jak wszyscy wiemy, to przyniosło jej ogromny, największy w historii polskiego, kobiecego tenisa, sukces. Teraz Iga Świątek ciężko pracuje na to, by sukcesy odnosić regularnie, bo jak sama mówi, dopiero wtedy uzna, że osiągnęła szczyt.