"Przystanek Jerzyka" został specjalnie udekorowany i przypomina kort tenisowy. To akcja połączona z konkursem zorganizowanym przez sponsora tenisisty - firmę Atlas. Z powodu remontu Janowicz wysiadł nie z tramwaju, ale z autobusu. - Wsiadłem przystanek wcześniej i na wszelki wypadek kupiłem bilet, bo nie byłoby miło, gdyby złapał mnie kanar. Nie spodziewałem, że będzie na mnie czekało tyle ludzi. Troszeczkę boli mnie ręka, bo rozdałem sporo autografów - dodał 18. w rankingu tenisista, który ostatnio leczył kontuzję prawego łokcia, a 5 sierpnia wróci do rywalizacji w turnieju ATP w Montrealu.
Przeczytaj koniecznie: Anastasi podał szeroką kadrę reprezentacji Polski na ME
Przechodnie byli zachwyceni możliwością spotkania się z Janowiczem i zrobienia sobie z nim zdjęcia. Przy przystanku zatrzymywało się wiele samochodów, z których wysiadali kolejni chętni po autograf. "Jerzyk" nie odmówił nikomu.
- Mój grafik jest napięty, ale jest czas na trening i jest czas dla fanów. Niezwykle przyjemnie było otworzyć własny przystanek. A co następne? Może własne lotnisko - zakończył ze śmiechem najlepszy polski tenisista.