Dla Marii Szarapowej wtorkowy wieczór była prawdziwym koszmarem. Rosyjska tenisistka właśnie miała wyjść na kort, żeby zagrać z Mirjaną Lucić-Baroni w II rundzie turnieju WTA w Rzymie, gdy organizatorzy Roland Garros ogłosili, że Rosjanka nie dostanie dzikiej karty. Gwiazda, która niedawno wróciła do gry po 15 miesiącach dyskwalifikacji za doping, potrzebowała specjalnej przepustki do występu w paryskim Szlemie. Jednak nie będzie mogła zagrać nawet w kwalifikacjach! Na dodatek przybita tą wiadomością Szarapowa w trzecim secie starcia z Lucić-Baroni doznała kontuzji uda i poddała mecz (przy wyniku 4:6, 6:3, 2:1).
"Jeśli to wszystko jest konieczne, aby znów wspiąć się na szczyt, jestem na to gotowa. Żadne słowa, gierki, ani działania nigdy nie zatrzymają mnie przed spełnieniem moich marzeń. A tych mam wiele" - skomentowała koszmarny wieczór i decyzję władz FFT Maria Szarapowa.