Dla obu tenisistów to było ósme bezpośrednie spotkanie. Dotychczas lepszy był Nadal, który wygrał cztery spotkania. Piąty triumf dołożył w poniedziałek. Nick Kyrgios nie był faworytem rywalizacji z hiszpańskim tenisistą, ale nie można było go skreślać. Bo gdy wejdzie na swój najwyższy poziom potrafi rywalizować ze światową czołówką jak równy z równym.
W pierwszym secie meczu IV rundy Australian Open zobaczyliśmy jednak gorszą wersję Kyrgiosa. Reprezentant gospodarzy popełniał sporo niewymuszonych błędów, co Nadal wykorzystywał znakomicie. W wielu sytuacjach Australijczyka z opresji ratował precyzyjny serwis. Ten zawiódł go w czwartym gemie. Hiszpan wykorzystał moment słabości rywala i przełamał go.
Przewagę utrzymał do końca partii, którą wygrał 6:3. Kyrgios zdecydowanie lepiej zaczął grać w drugim secie. Przeszedł do ofensywy, co okazało się kluczem do sukcesu. O jego błędach kibice mogli zapomnieć, bo zawodnik popisał się kilkoma fantastycznymi zagraniami i akcjami pod siatką. Tym razem to Kyrgios zdołał przełamać Nadala, a miało to miejsce również w czwartym gemie i przewagi nie wypuścił z rąk.
Dwa kolejne sety były niebywale zacięte. W trzeciej partii obyło się bez przełamań i o wszystkim zadecydował tie-break. W tym lepszy okazał się bardziej doświadczony z tenisistów. Większa dramaturgia miała miejsce w czwartym secie. Nadal przy stanie 5:4, z przewagą przełamania, serwował na zakończenie meczu. Kyrgios zdołał się jednak uratować i "odłamał" rywala. Nadala zawiódł serwis, który na chwile gdzieś zniknął. Ponownie o losach seta decydował tie-break. Australijczyk popełnił w nim zdecydowanie za dużo błędów i to zaważyło na całym spotkaniu. W ćwierćfinale zameldował się Nadal, który zmierzy się z Dominikiem Thiemem.