W ostatnim meczu grupowym z Jurgenem Melzerem i Philippem Petzschnerem Polakom do awansu wystarczyło wygranie jednego seta. "Matka" i "Frytka" jednak nie kalkulowali i zwyciężyli 6:3, 7:6 (9-7).
- Trudno było utrzymać koncentrację po pierwszym wygranym secie, ale nie przyszło nam nawet przez myśl, żeby odpuścić. Zwycięstwo to przecież dużo punktów do rankingu, pieniądze i prestiż - wyjaśnia szczęśliwy Matkowski, który wspólnie z partnerem zarobił już w Londynie 380 tysięcy złotych.
- Półfinał był planem minimum i dopiero teraz zaczyna się prawdziwy turniej. Jesteśmy w wyśmienitej formie i możemy pokonać każdą parę - zgodnie twierdzą Marcin i Mariusz.