Wiceliderka rankingu była przed tym starciem faworytką, ale Włoszka od początku dyktowała warunki na korcie, grając wspaniale.
- Była niewątpliwie lepsza. Vinci gra bardzo niewygodny dla rywalek tenis i ciężko się z nią walczy, zwłaszcza gdy sam spisujesz się poniżej swoich możliwości, a ja grałam dużo gorzej niż w poprzednich meczach tutaj - nie ukrywa Radwańska. - Porażka w Wielkim Szlemie to zawsze duże rozczarowanie, ale muszę jakoś z tym żyć.
Polka nie ukrywa, że jej słabsza i bardzo nierówna forma na US Open wynika z przemęczenia. Żadna inna rywalka ze światowej czołówki nie rozegrała w tym roku tak dużo meczów co ona.
- W tym roku grałam rzeczywiście bardzo dużo, a kiedy czujesz się już zmęczony długim sezonem, ciężko się gra i trudno utrzymać koncentrację. Ale nie mogę się tym tłumaczyć, bo wszyscy są w podobnej sytuacji - dodaje Polka.
Rok temu Radwańska odpadła z US Open już w II rundzie, więc broniła tylko 100 punktów liczonych do rankingu. Za awans do IV rundy dostanie 280 pkt i już wiadomo, że wyprzedzić ją może tylko Maria Szarapowa. Rosjanka zepchnie Polkę na 3. miejsce w rankingu, jeżeli awansuje do półfinału (w 1/4 finału gra z Francuzką Bartoli). Wielkie wyzwanie czeka za to Isię na przełomie wrześ-nia i października. W Tokio i w Pekinie bronić będzie aż 1900 punktów za zwycięstwa w azjatyckich turniejach przed rokiem.
- Faktycznie, dużo tych punktów do obrony, ale w tym sezonie nabiłam ich już tyle, że nie będzie takiej presji jak w zeszłym sezonie, gdy do końca musiałam walczyć o udział w turnieju Masters. Na pewno będę się starała obronić przynajmniej większość tych punktów i nie zawieść moich fanów w Azji - zapowiada Isia.