Od początku turnieju w Madrycie Iga Świątek walczyła z własną grą. Już w pierwszym meczu z Alexandrą Ealą była blisko sensacyjnego odpadnięcia w 2. rundzie, ale zdołała odwrócić losy meczu przy stanie 4:6, 2:3 z przełamaniem. Później gładko uporała się z Lindą Noskovą, ale w 1/8 finału z Dianą Sznajder ponownie miała twardą przeprawę. Tylko w pierwszym secie wygranym 6:0 było łatwo, a dwa kolejne trwały ponad dwie godziny, jednak to Polka awansowała do ćwierćfinału. W nim zaczęła z Madison Keys od klęski 0:6 - pierwszej takiej od czerwca 2021 roku! Świątek wyszła też z tych opresji, ale przed półfinałem z Coco Gauff było sporo wątpliwości co do jej formy, które niestety potwierdziły się w starciu z czwartą rakietą świata.
Klęska Igi Świątek! Bezradna Polka zdemolowana przez Coco Gauff w Madrycie!
Iga Świątek nie wytrzymała podczas meczu z Gauff. Sędzia musiał ją ukarać
Amerykanka przez długi czas uchodziła za wymarzoną rywalkę Polki. W 12 ich pierwszych meczach Gauff tylko raz znalazła sposób na raszyniankę, ale w dwóch ostatnich starciach w WTA Finals i finale United Cup była już górą. To budziło pewien niepokój kibiców Świątek, choć ci wciąż pocieszali się jej nieskazitelnym bilansem starć bezpośrednich na mączce - przed półfinałem w Madrycie wynosił on 5:0. Jednak to już historia, a w czwartek Gauff ostatecznie przełamała się z "polską zmorą".
Od pierwszej piłki od 21-latki bił duży spokój i pewność siebie, czego nie można było powiedzieć o Świątek. Z dwunastu pierwszych gemów Polka wygrała tylko jeden - ten otwarcia! Dopiero przy stanie 1:6, 0:5 po raz drugi obroniła serwis, ale kilka chwil później było już po meczu. Kompletnie bezradna czterokrotna zwyciężczyni Roland Garros zupełnie nie zagroziła rywalce, nie doprowadzając ani razu przy jej serwisie choćby do równowagi. Rosnącą bezradność dało się odczuć z każdą kolejną piłką meczu.
Burza po tym, co zrobiła Aryna Sabalenka. Jej ukraińska rywalka była wściekła
Punktem kulminacyjnym frustracji Świątek była sytuacja z drugiego gema w drugim secie. Przy wyniku 1:6, 0:1 i 15-15 popełniła prosty, niewymuszony błąd i wybuchła. Na całe gardło przeklęła po polsku tak, że na całym świecie ją zrozumiano. - Dlaczego no? - wykrzyczała sfrustrowana w stronę swojego boksu. Ten niekontrolowany wybuch nie wpłynął jednak na poprawę jej gry, a niewiele później przy stanie 0:3 w drugim secie podczas zmiany stron usiadła na ławce, zakryła się ręcznikiem i kolejny raz dała upust emocjom.
Należy podkreślić, że za swój okrzyk Świątek została upomniana przez sędziego Toma Sweeneya. Wulgarne okrzyki naruszają przepisy, ale jedno upomnienie w tenisie pozostaje bez konsekwencji. Dopiero drugie skutkowałoby utratą punktu, a trzecie całego gema. Wybuch Igi z meczu z Gauff znajdziesz w poniższym tweecie.
