Jak to możliwe? Nie ma normalnego wytłumaczenia. Przecież nawet grając słabo, można dociągnąć taki wynik w tie-breaku. Problem w tym, że podopieczne Jacka Nawrockiego nie grały w ogóle, tylko stanęły. Jeszcze bardziej niż zwykle szwankowało w naszej drużynie przyjęcie, nikt nie potrafił skutecznie skończyć ataku. Na nic 28 pkt świetnie dysponowanej Agnieszki Kąkolewskiej. Efekt był porażający: od stanu 2:8 Czeszki zdobyły 13 punktów, a Polki 1!!! - Czasami chcemy za bardzo i przychodzi taki efekt jak dziś – przyznała zapłakana Martyna Grajber. - Walczyłyśmy, ale nie w tie-breaku. Tak jakby nas nie było na boisku. Musimy się jeszcze wiele nauczyć.
Porażka praktycznie oznacza utratę szans na udział w przyszłorocznym mundialu. Wiadomo było, że żelaznym faworytem do awansu z warszawskiego turnieju jest reprezentacja Serbii, ale nasze dziewczyny miały sobie zapewnić drugą lokatę dającą baraż. Po porażce z Czeszkami muszą liczyć, że wydarzy się jeden z dwóch cudów: albo same wygrają w ostatnim niedzielnym meczu z wicemistrzyniami olimpijskimi Serbkami, albo siatkarki Czech nie sprostają outsiderkom z Cypru. Serbkom do utrzymania 1. miejsca i awansu do mundialu wystarczą dwa sety wywalczone w meczu z Polkami, może to jest jakaś nadzieja Biało-Czerwonych...