Nasz atakujący i jego koledzy pojadą w maju do Japonii, gdzie powinni postawić kropkę nad w walce o Rio w turnieju światowym. Nikt z naszych tego głośno nie powie, ale jesteśmy praktycznie na przedmieściach brazylijskiej metropolii, bo w Tokio rywale będą łatwiejsi, a premiowanych awansem miejsc - więcej.
Polacy byli w Berlinie na krawędzi. W półfinale z Francją walczyli równie dzielnie jak z Niemcami, ale przegrali 0:3 i musieli z gospodarzami bić się o wszystko. Trzeci zespół zachowywał szanse na igrzyska, czwarty tracił szanse.
Po wojnie na wyniszczenie, w której momentami wydawało się, że nie damy rady (piłka meczowa Niemców w 4. secie), odbiliśmy się od dna. Wyrwaliśmy rywalom z gardła sukces po kilku kapitalnych akcjach w końcówce, z których obrona Pawła Zatorskiego (26 l.) z tie-breaka pod bandami reklamowymi będzie często gościć w powtórkach TV.
Z kim Polska zagra o igrzyska?
- Byliśmy krok od tragedii polskiej siatkówki, głęboko w szambie – mówił obrazowo Marcin Możdżonek (31 l.), który jak zwykle poderwał drużynę po wejściu z ławki. - Nie graliśmy najlepiej, momentami bardzo źle, ale przełamaliśmy słabości i niemoc.
- To był mecz o życie. Niektórzy zagrali fantastycznie, a niektórzy bardzo słabo, jak ja. To my jesteśmy zwycięzcami, bo od początku do końca byliśmy drużyną – podkreślał Kurek, który co prawda zdobył 22 pkt., ale mordował się w ataku niemiłosiernie i w kilku kluczowych momentach zawodził. Nikt jednak już o tym nie będzie pamiętał.
- Mam nadzieję, że ta długa i kręta droga zakończy się czymś fantastycznym w Rio, choć to Rio nas chyba bardzo nie chce, dawno nie widziałem tylu przeciwieństw. Mam nadzieję, że tam dotrzemy i będziemy spijać śmietankę – zapowiada Kurek.