Wilfredo Leon: To właśnie dla Gosi wyjechałem z Kuby

2015-07-27 10:11

Poznali się przez internet, ona chciała zrobić z nim wywiad. Potem było spotkanie na Lidze Światowej w Gdańsku. Dziś Wilfredo Leon (22 l.) planuje już z Małgorzatą Gronkowską (23 l.) wspólną przyszłość w Polsce. Kubańczyk uczy się od narzeczonej nie tylko języka, ale i polskiej kuchni. W przyszłym roku para chce się pobrać.

"Super Express": - Nie wszyscy znają kulisy twojego przyjazdu do Polski. Jak to się wszystko zaczęło?

Wilfredo Leon: - Zaczęło się od. prośby o wywiad. Mój kolega Kubańczyk powiedział mi, że pewna Polka chce przeprowadzić ze mną rozmowę. Ona była wtedy w Polsce, ja na Kubie, nie znaliśmy się. Zgodziłem się, rozmowa gdzieś się nawet ukazała, ale to nie było duże medium. Tak zaczęła się znajomość z Gosią, która odmieniła moje życie. Kontaktowaliśmy się przez internet, a potem spotkaliśmy się na Lidze Światowej w Gdańsku w 2011 roku. To właśnie dla Gosi wyjechałem z Kuby. Miłość była moją główną motywacją. Pomogło mi też to, że już wtedy znałem Andrzeja Grzyba, mojego menedżera. On bardzo mi pomagał i nadal to robi. Gdy przyjechałem do Polski, to dzięki niemu mogłem trenować w Rzeszowie i czekać na propozycje.

Piotr Nowakowski wziął ślub! Przystojny siatkarz zajęty!

- Ci, którzy opuszczają Kubę i rezygnują z gry w reprezentacji, nie są tam chyba mile widziani? Możesz odwiedzać ojczyznę?

- Mogę, bo z Kuby wyjechałem sam. Najgorzej są traktowani ci sportowcy, którzy są z reprezentacją na wyjeździe i wtedy opuszczają zespół. Oni nie mają wstępu na Kubę, nazywani są zdrajcami. Niektórzy i o mnie mówili jako o zdrajcy, choć głęboko się z tym nie zgadzam, bo to brzydkie, ciężkie słowo nieoddające mojej sytuacji.

- Na Kubie została twoja rodzina. Talent siatkarski masz podobno po mamie.

- Po mamie i wujku. Mama była nawet bliska gry w reprezentacji Kuby, ale ze względów rodzinnych musiała zrezygnować. Wujek też był bliski gry w kadrze, jednak nie powołano go ze względu na problemy z dyscypliną. Z kolei tata uprawiał zapasy, a później zajął się trenerką. Był nawet na trzyletnim kontrakcie w Afryce, w Mali. Miał tam sukcesy i sportowe, i językowe, bo nauczył się nie tylko francuskiego, ale i bambara.

- Co to bambara?!

- Główny, poza francuskim, język, którym posługują się mieszkańcy Mali i kilku krajów ościennych.

- Masz braci, siostry?

- Jestem jedynakiem. Wiele razy pytałem rodziców, dlaczego nie mam rodzeństwa. Mama zawsze odpowiadała w żartach, że to dlatego, aby wszystko było dla mnie.

- Podobno jesteś smakoszem polskiej kuchni?

- Mama Gosi i ona sama tak świetnie gotują, że nie może być inaczej. Żurek czy barszcz biały, pierogi, wspomniany schabowy - supersprawa. A tego schabowego to już sam potrafię przyrządzić.

Najnowsze