Super Express: - Jak ta kraksa wyglądała z peletonu?
Bartosz Huzarski: - Byłem z tyłu i początkowo nie zdawałem sobie sprawy z jej rozmiarów. Dopiero kiedy jadący tuż przede mną zaczęli nagle hamować, a potem się przewracać, zorientowałem się, że sprawa jest poważna. Pędziliśmy przecież ponad 70 km na godzinę. Ja zdążyłem wyhamować do 5 km/h. Ale i tak się wywróciłem. Na szczęście wiem jak upadać i nic wielkiego mi się nie stało. Mam tylko rozcięty bok, tuż nad biodrem. Ale już się goi. Nie trzeba było nawet zszywać. Jadę dalej.
- Media podawały, że w karambolu uczestniczył również Michał Gołaś.
- Michał też leżał, tyle że kilometr dalej. Tej drugiej wywrotki telewizja już nie pokazywała.
- Po kraksie wyścig został wstrzymany na ponad 20 minut.
- Dlatego, że za peletonem nie jechały karetki. Wszystkie siły medyczne zabezpieczające wyścig, pomagały rannym. Do końca było jeszcze 60. km niebezpiecznej trasy i ryzyko, że coś może się jeszcze stać było za duże, żeby jechać bez lekarzy. Organizatorzy postanowili uspokoić sytuację i poczekać na ambulanse.
- W przeszłości zdarzało się, że po wstrzymaniu wyścigu po poważnym wypadku, kolarze sami decydowali, by zakończyć etap, tam gdzie nastąpił przymusowy postój. Czekając na rozwój wypadków rozważaliście taką możliwość?
- Nie wiem, może jakieś rozmowy były. Kiedy ja dojechałem do grupy, emocje już trochę opadły. Nie słyszałem głosów namawiających do zejścia z rowerów.
- W 2012 roku był pan drugi na dziesiątym etapie Giro d’Italia, a rok później trzeci na 16. etapie Vuelta a Espana. Teraz celuje pan w podium TdF?
- W górach będę chciał się urwać i powalczyć o jakieś fajne miejsce. Na szczęście u nas w drużynie nie ma takiego lidera jak Contador, na którego muszą pracować pozostali. Jak jest okazja, to nikt nie zabrania poharcować.
- To jest pan w lepszej sytuacji niż Rafał Majka, który w Tinkoff –Saxo musi jechać dla Contadora. Na co stać jego i Michała Kwiatkowskiego?
- Kiedy w niedzielę rozmawiałem z „Mają”, to żałował, że musi zwalniać i zostawać, żeby oszczędzać siły na góry, gdzie ma pomagać Hiszpanowi. Rafał czuje się mocny i chciałby już teraz to pokazać. Michał też jest silny i jeszcze w tym wyścigu pokaże rywalom plecy.