"Super Express": - Zna pan Andreę Del Nistę, można mu wierzyć?
Czesław Lang: - Nie poznaliśmy się, ale nie sprawia wrażenia osoby godnej zaufania. Skoro miał wiedzę o dopingu Majki, to dlaczego czekał z jej ujawnieniem osiem lat, aż sam w związku z podejrzeniami o doping wpadł w ręce śledczych? To dyskredytuje wartość tych wypowiedzi.
- Del Nista twierdzi, że młody Majka brał testosteron, od którego zażywania zmienił mu się kształt szczęki. Rzekomo w ten proceder był wtajemniczony ówczesny trener Rafała - Elso Frediani.
- Majka był przez lata setki razy sprawdzany i co? I nic! Dla mnie sprawa została sztucznie rozdmuchana. Del Nista wiedział, że jeśli skieruje uwagę na Majkę, to zapunktuje u prokuratorów badających jego udział w dopingowej aferze.
- Oskarżenia dotyczą początków kariery Majki. Wtedy kontrole nie były chyba tak drobiazgowe jak dziś.
- Nie. Urzędnicy WADA, tak jak obecnie, przeprowadzali naloty w domach kolarzy i pobierali im krew, a zawodnicy mieli już paszporty biologiczne. Czasami mam wrażenie, że świat zwariował, bo dziś aby kogoś zniesławić, wystarczy wylać na niego pomyje. Za nikogo nie położę głowy pod topór, ale znam Rafała i wiem, jak ciężko pracował. Przy tak zmasowanej kontroli kolarz stosujący doping musiałby być samobójcą. Prędzej czy później to musi wyjść na jaw. Ale - jak powiedziałem - żyjemy w dzikich czasach.
- Rafał dobrze robi, nie komentując tych rewelacji?
- Dobrze. A o czym ma mówić? Tłumaczą się winni. Trenuje, robi swoje. Teraz wielki test przed mediami. Czy rozdmuchacie aferę opierając się na niesprawdzonych słowach desperata, czy machniecie na nie ręką i zlekceważycie te majaki.
Zobacz również: Szokujące oskarżenia. Rafał Majka przyjmował doping?!
