Okropny wypadek mistrzyni olimpijskiej. Ze złamaną ręką trafiła do szpitala
Nie od dziś wiadomo, że kolarstwo to sport o sporym ryzyku. Najczęściej słyszy się jednak o wypadkach podczas startów w kolarstwie szosowym i niestety – nie raz zdarzyło się już, że kończyły się one śmiertelnie. Rzadko jednak doniesienia o wypadkach napływają z zawodów kolarstwa torowego, a przynajmniej wydaje się, że rzadziej kończą się dużymi obrażeniami zawodników. Inaczej było w zawodach UCI Ligi Mistrzów w kolarstwie torowym kobiet i choć skutki wypadku Brytyjki Katy Marchant oraz Niemki Alessy-Catriony Prepster nie były aż tak tragiczne, to wszystko wyglądało naprawdę groźnie.
Okropny wypadek mistrza olimpijskiego. Fatalne urazy?! Uderzył w samochód
Do wszystkiego doszło na ostatnim okrążeniu londyńskich zawodów w UCI Lidze Mistrzów. Na jednym z łuków zawodniczki zczepiły się ze sobą i wyniosło je do zewnątrz. Brytyjka i Niemka uderzyły w bandę, ale plastikowa barierka w ogóle ich nie zatrzymała, tylko obróciła w powietrzu i lecąc głowami w dół wpadły w trybuny, razem ze swoimi rowerami. Jak podaje portal Sport.pl, barierka została niedawno zamontowana za 300 tys. euro, żeby poprawić bezpieczeństwo... Uderzenie wyglądało tak fatalnie, że nawet komentatorzy zamilkli na chwilę. Wideo z wypadku znajdziecie poniżej.
Zmarł nagle w dniu 19. urodzin. Miał być przyszłym mistrzem świata, tragiczne okoliczności śmierci
Na szczęście najnowsze wieści są optymistyczne – obie zawodniczki jak i cztery osoby z trybun szybko otrzymały pomoc medyczną. Zdecydowanie bardziej w wypadku ucierpiała Katy Marchant – mistrzyni olimpijska z Paryża trafiła do szpitala ze złamanym przedramieniem i zwichniętymi dwoma palcami. Propster z kolei wyszła z całego zdarzenia z kilkoma siniakami. Większych obrażeń uniknęli też widzowie. – Najważniejsza wiadomość jest taka, że Marchant ma się dobrze. Złamała przedramię, ale jej stan jest stabilny. Czterech członków widowni również czuje się dobrze i jest w stabilnym stanie i wyszło z tego bez poważnych obrażeń - poinformował Adam Blythe, reporter Eurosportu, którego słowa przytoczył portal Sport.pl.