Czwartkowy etap zawierał morderczy podjazd pod wzniesienie Izoard. Ten położony na wysokości 2360 metrów n. p. m. może wycieńczyć każdego kolarza. Nie przestraszył się jednak giganta Michał Kwiatkowski i pojechał znakomicie, choć "góralem" nie jest. Z tyłu zostawił faworytów Fabio Aru i Nairo Quintanę, a do góry ciągnął swojego lidera Christophera Fromme'a, na którego Kwiatkowski pracuje podczas całej edycji Tour de France.
Polak jechał jak w transie. W pewnym momencie wyrzucił do rowu swoje okulary. Gdy wykonał już zadanie i zobaczył, że może oddać prowadzenie, po prostu się zatrzymał. W dużej mierze dzięki niemu Froome dojechał na metę jako czwarty i właściwie zapewnił sobie zwycięstwo w całym TdF. Kwiatkowski dojechał na 62. miejscu, a w ogólnej klasyfikacji jest 58. Jego pozycja zdecydowanie nie odzwierciedla pracy, jaką wykonuje w tym wyścigu Polak.
Doceniają go za to eksperci. Duński komentator Brian Nyygard nazwał Kwiatkowskiego "MVP całego wyścigu". Pochwał polskiemu zawodnikowi nie szczędzili także inni. - Absolutna maszyna! Co za jazda! - zachwycali się 27-latkiem.
If you want an idea of how deep @michalkwiatek dug before pulling off... #TDF2017pic.twitter.com/kwYdeMySzS
— Team Sky (@TeamSky) July 20, 2017