A już wydawało się, że kariera bohatera kolarskiej seksafery jest skończona. Gdzież tam!!! - To kanalia bez honoru. Mimo oskarżeń byłych podopiecznych o ohydne czyny nie tylko nie unika kontaktów ze środowiskiem kolarskim, ale wręcz o nie zabiega, lobbuje, aby terenowi członkowie związku podczas piątkowego zjazdu oddali swój głos na Banaszka - nie kryje oburzenia nasz rozmówca.
Zdaniem informatora "Super Expressu" były trener wciąż cieszy się zaufaniem pewnego kręgu kolarskich działaczy. - Gdyby były mistrzostwa świata w manipulacji ludźmi, to złoty medal miałby w kieszeni. Podkreślał, że zdobył worek medali z grupą raczej przeciętnych zawodniczek. To człowiek bez zasad i skrupułów - kręci głową zdegustowany działacz.
Jak się dowiedzieliśmy, Ministerstwo Sportu i Turystyki wciąż nie złożyło w sądzie wniosku o ustanowienie kuratora w PZKol. Resort czeka do piątkowego zjazdu wyborczego. - Gdyby w Polskim Związku Kolarskim po walnym zgromadzeniu pozostał ten sam prezes, wtedy resort nie będzie przekazywał dotacji do związku - powiedziała "Super Expressowi" Anna Ulman, rzeczniczka ministra. - Mamy przygotowane inne sposoby finansowania zawodników - zapewniła.
ZOBACZ: Seksskandal w PZKol. pogrąży też ministra sportu Witolda Bańkę?!