Kolarze już od kilku tygodni mają okazję rywalizować w nowym sezonie. Podczas niektórych wyścigów doszło już do groźnie wyglądających kraks. Upadku nie ustrzegł się również Michał Kwiatkowski. Mistrz świata z 2014 roku miał wypadek 3 marca podczas Trofeo Laigueglia. Wówczas nie było informacji o żadnych poważniejszych urazach reprezentanta Polski. Wydawało się, że zebrał jedynie kolejne "kolarskie szlify".
Gigantyczne zarobki polskiego kolarza. Od tych MILIONÓW może zakręcić się w głowie
Ze względu na to, że sam kolarze nie narzekał na swój stan zdrowia, brał udział w kolejnych wyścigach. Pojechał i w Strade Bianche (wycofał się na trasie) i w Tirreno-Adriatico (51. lokata). Co prawda nie walczył tam o czołowe lokaty, ale i tak musiał być gotowy do wielkiego wysiłku. Kwiatkowski nie odpuścił również jednego z najpopularniejszych klasyków w kalendarzu, a więc Mediolan - San Remo, gdzie do przejechania było 300 kilometrów (17. miejsce).
Wyjaśniła się przyszłość Graneruda. Wszelkie wątpliwości rozwiane, kluczowa decyzja trenera
Polak zakończył rywalizację na siedemnastym miejscu. Kilkanaście godzin później okazało się, że wszystkie te wyścigi pokonał ze... złamanym żebrem. Uraz był konsekwencją upadku na Trofeo Laigueglia na początku marca. - Jak się dziś okazało, mam złamane żebro. To nie była łatwa, włoska kampania - napisał kolarz na Twitterze. Kwiatkowskiego czeka teraz przerwa w treningach, ale na razie nie wiadomo, jak długa.