Afera rozpoczęła się od pominięcia Waczyńskiego w kadrze na mecze eliminacji mistrzostw Europy z Izraelem (20 lutego) i Hiszpanią (23 lutego). Kapitan Biało-Czerwonych nie zamierzał milczeć i wydał oświadczenie. Sprawę skomentowali już m.in. prezes Piesiewicz, Marcin Gortat, selekcjoner Mike Taylor czy Maciej Zieliński.
- Adam za swoje zachowanie zasługuje na szacunek ze strony zawodników. Bo udowodnił, że jest charakternym facetem. Pewnie w Polskim Związku Koszykówki byli przekonani, że skoro na kapitana reprezentacji wybrano kogoś, kto jest zawsze uprzejmy, spokojny i bezkonfliktowy, to będzie można nim sterować tak, jak się tylko zechce. Rozczarowali się i są na niego źli - powiedział Lampe w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Waczyński chciał, by zawodnicy ustalili ze związkiem szczegóły dotyczące zgrupowań. Prezesowi PZKosz nie spodobało się, że kapitan zabiera głos w sprawach organizacyjnych.
- Problem polega na tym, że prezes w ogóle nie zna się na koszykówce, stąd nie wie, co tak naprawdę zawodnikom jest potrzebne i na co będą zwracać największą uwagę. Widziałem, że chwalił się dobrymi hotelami. Jednak ważniejsze od hoteli zawsze będzie to, żeby zapewnione zostało dobre zaplecze medyczne i dobre ubezpieczenia, które pozwalają spokojnie skupić się na grze w reprezentacji, a nie zastanawiać się nad tym, co może się zdarzyć w przypadku kontuzji. O to chciał powalczyć Adam i tego prezes nie zrozumiał - wyjaśnił 35-latek.
Lampe, będący w przeszłości zawodnikiem m.in. Phoenix Suns, New Orleans Hornets czy Houston Rockets, ostatni mecz w reprezentacji Polski rozegrał w lutym 2019 roku. Pomimo tego, że należał do najważniejszych graczy w eliminacjach MŚ 2019, to zabrakło go w kadrze na ten turniej.
Polecany artykuł: