Półtora roku temu wszyscy polscy fani koszykówki zyskali mnóstwo emocji. Stało się tak za sprawą występów "Biało-czerwonych" na mistrzostwach świata w Chinach. Ekipa trenera Taylora postawiła się w Państwie Środka wielu wyżej notowanym rywalomi i pokazała, że stać ją naprawdę na wiele. Niestety jednak tuż po tej obiecującej imprezie w kadrze doszło do konfliktu. Z powodu nieporozumień z PZKosz oraz selekcjonerem, z występów z orzełkiem na piersi zrezygnował Adam Waczyński. Teraz, po upływie sporego czasu, powrócił do grona powołanych.
Kuba Wojewódzki wietrzy skandal
W rozmowie z serwisem "Sportowe Fakty" koszykarz odniósł się do całej sytuacji. - Nie ma co ukrywać, że pewne sprawy były niedokończone, niewyjaśnione, dalej niestety są. Otrzymałem powołanie i nigdy kadrze nie odmówię. Uważam, że gra z orzełkiem na piersi to jest wielka duma - wyjaśnia Waczyński. I dodaje: - Jak wszyscy wiedzą w oświadczeniach prezesa i trenera były zawarte kwestie, że walczyłem o swoje interesy, a nie interesy zespołu, co było nieprawdą. Wszystko robiłem tylko i wyłącznie z myślą o drużynie.
Zawodnik zaznaczył także: - Trener w pierwszej rozmowie na zgrupowaniu przedstawił mi sytuację, że mecz z Hiszpanią będę zaczynał z ławki, nie będę także kapitanem zespołu. Zabolałoby mnie, gdyby to była decyzja drużyny.
Polscy kibice z pewnością mogą się cieszyć, że mimo wszystko nadszedł przełom i Adam Waczyński ponownie przywdział narodowe barwy. Nawet jeśli, jak mówi sam koszykarz, wiele spraw pozostało niedokończonych.