Gdyby Magic przegrali spotkanie, w którym prowadzili w trzeciej kwarcie różnicą aż 28 punktów (65:37), winą w całości można obarczyć trenera Stana Van Gundy.
Szkoleniowiec Magic zupełnie nie potrafił opanować tego, co działo się na parkiecie, kiedy jego zespół objął prawie 30-punktowe prowadzenie, co mało nie skończyło się wielką kompromitacją.
Marcin nie może tego powiedzieć, ale niżej podpisany, komentujący mecze NBA od prawie 20 lat jak najbardziej - Van Gundy nie miał pojęcia, jak prowadzić zespół, bo 28 punktowe prowadzenie w trzeciej kwarcie, można stracić tylko w jeden sposób - jak się szybko rzuca za trzy punkty z nieprzygotowanych pozycji.
Dokładnie tak grali koszykarze Magic, co nie miało sensu z przynajmniej trzech powodów: po pierwsze Magic mieli pod koszem najlepszego na tej pozycji gracza w NBA (w tym meczu 22 zbiórki, 18 pkt, 3 bloki), po drugie nigdzie nie musieli się spieszyć, bo boiskowy zegar był wrogiem Bostonu i po trzecie mieli przed sobą zmęczony serią z Bulls zespól Celtów.
Wniosek jest prosty - albo Van Gundy nie umiał zmienić taktyki, albo koszykarze po prostu go nie słuchali. I tak źle i tak niedobrze. O mało nie skończyło się historyczną kompromitacją, kiedy po rzucie Paula Pierce'a z Celtics, na sekundy przed końcem było tylko 93:90 dla Magic...
Co do Marcina, który poniżej prosto z szatni komentuje wygrany mecz z mistrzami NBA, zrobił wszystko, by w czterech minutach danych mu przez Van Gundy'ego się wykazać - grał płynnie w ataku (dobre wejścia zakończone punktami z rzutów osobistych i celnym trafieniem z gry), widać, że ma coraz większe zaufanie kolegów w obronie.
Marcin Gorat:
Gracz meczu?
JJ Redick. Uważam, że zagrał świetne spotkanie. Był skuteczny w ataku, w decydującym momencie wykorzystał dwa rzuty osobiste, przy bardzo dobrej grze w ataku dodatkowo zaprezentował się świetnie w obronie, utrudniając życie Ray'owi Allenowi. Myślę, że JJ był najbardziej produktywnym zawodnikiem naszej drużyny w tym meczu i w dużej mierze dzięki jego postawie w tym spotkaniu odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w II rundzie playoffs. Co ważniejsze, odebraliśmy Bostonowi przewagę własnego parkietu.
Jak grałem?
- Bardzo cieszy mnie fakt, iż wygraliśmy pierwsze starcie w drugiej rundzie. Ja grałem tylko cztery minuty - nie miałem zbyt wiele czasu aby się wykazać. Zadowolony jestem z tego, że zdobyłem swoje kolejne punkty w kolejnej rundzie playoff. Dałem bardzo dobra zmianę dla Dwighta Howarda, który mógł spokojnie usiąść na ławce i odetchnąć. W trakcie mojego pobytu na parkiecie powiększyliśmy przewagę nad Bostonem - oznacza to, że spełniłem swoją rolę w drużynie.
Cytat meczu?
- Adonal Foyle przed rozpoczęciem czwartej kwarty powiedział: " ...będziemy głupcami, jeśli roztrwonimy przewagę 16 punktów w tej kwarcie..." Niestety, tak też się stało...