Jakby tego było mało, łodzianin nawet nie powąchał parkietu! Trener Doc Rivers w ogóle nie sięgnął po Polaka. W pierwszej piątce wystawił na pozycji środkowego serbskiego giganta Bobana Marjanovicia, a na zmiany wchodził Montrezl Harrell. Obaj zaliczyli double-double (dwucyfrowa zdobycz w dwóch klasyfikacjach), czyli coś, co Gortatowi zdarzyło się ostatni raz w kwietniu.
Wygląda więc na to, że pozycja polskiego zawodnika w Clippers mocno osłabła i możemy go coraz rzadziej widywać na boisku. Gortat miał w dorobku przed piątkowym spotkaniem 186 kolejnych gier, w których wchodził w pierwszej piątce. Niewykluczone, że Marcin pomału musi się przyzwyczajać do funkcji dalekiego rezerwowego w NBA.
Jedyna pociecha Polaka to niezły bilans jego zespołu – 5 zwycięstw w 9 meczach. Tymczasem poprzedni klub Gortata Washington Wizards jest w tej chwili czerwoną latarnią ligi, z 7 porażkami w 8 spotkaniach.