W poniedziałkowym meczu z Minnesota Timberwolves jego Clippers pokonali rywali 120:109. Gortat nie wszedł nawet na sekundę, podobnie jak w poprzednim starciu z Orlando. Wszystko wskazuje, że polski weteran, który od 11 lat gra w lidze zawodowej, musi się przyzwyczajać do roli dalekiego rezerwowego. I sam ma tego świadomość.
– Bardzo dziękuję za wsparcie, ale obawiam się, że to może się już nie zmienić – skwitował nasz koszykarz, gdy kibice przekazywali mu na Twitterze wyrazy otuchy i zamartwiali się jego sytuacją.
Sprawa w tym momencie jest jasna: po ośmiu meczach w pierwszej piątce Clippers polski środkowy został odstawiony na bocznicę przez trenera Doca Riversa. Szkoleniowiec postawił na młodszych i bardziej efektywnych podkoszowych graczy.
Miejsce Polaka w wyjściowym składzie zajął o 4 lata młodszy od Marcina Serb Boban Marjanović, który mimo gigantycznej postury (221 cm) radzi sobie zaskakująco dobrze i w ataku, i w obronie. A na zmiany wchodzi 24-latek Montrezl Harrell. Dla Gortata nie ma miejsca. – Niestety, taka prawda – smutno podsumował na Twitterze nasz zawodnik.
Po 186 kolejnych meczach, w których wchodził w podstawowej piątce, Gortat został uziemiony. Trener Rivers przyznał, że nie była to dla jego polskiego podopiecznego miła wiadomość.
– Nie wynikało to z żadnej kontrowersji, po prostu zdecydowałem się na Bobana – skomentował szkoleniowiec Clippers. – Oczywiście Marcin nie był tym zachwycony, ale nie denerwował się. Zmiany w składzie to decyzje trenera. Tak bywa.