„Super Express”: - Czuje pan zadowolenie z występów w zakończonym sezonie?
- Tak, jestem zadowolony. Wystartowałem w trzech imprezach. Uzyskałem trzeci wynik w karierze (1.45,22 min). Wróciłem na wysoki poziom po półtora roku bez szybkiego biegania. Do poprawy są tylko drobne elementy.
- Czy bolą pana porażki z Patrykiem Dobkiem?
- Nie bolą. Porażki są czymś normalnym w sporcie. A powroty zawsze są trudne, tak jak mój powrót na wysoki poziom. Jestem spokojny, gdy myślę o sezonie letnim.
- Co zmieniło się w sposobie przygotowań odkąd opracowuje je trener Tomasz Lewandowski?
- Zupełnie zmienił się trening wytrzymałości. I po turniejowej imprezie, jaką były halowe ME w Toruniu, nie czuję się zmęczony. Dysponuję też wielką prędkością. W ogóle mocno rozwinąłem się tam, gdzie miałem rezerwy.
- A co daje panu największą satysfakcję?
- Radość biegania, która wreszcie powróciła.
- Nie zmieniły się więc ambicje co do igrzysk?
- Są takie same: walka o medal. A brakuje mi w dorobku właśnie medalu olimpijskiego.
- Czy droga do Tokio wiedzie przez wysokie góry?
- Od jesieni trenowałem w często w pomieszczeniach o rozrzedzonym powietrzu w ośrodku Air Zone w Warszawie. Sale noszą nazwy „Meksyk”, „Sankt Moritz” czy „Albuquerque” i pozwalają na dowolną regulację symulowanej wysokości nad poziomem morza. To najlepsza i najbardziej dostępna metoda treningu w sporcie, każdy z konkurentów nam zazdrości. Teraz jednak grupa Tomasza Lewandowskiego rusza na obóz wysokogórski do Kenii, a potem przewidujemy Font Romeu w Pirenejach. Bo oprócz powietrza potrzebne jest słońce, źródło witaminy D. Buduje sprężystość mięśni i podnosi poziom testosteronu. Jednakże trening w Airzone zostanie ze mną pomiędzy zgrupowaniami.
- A jak z finansowaniem kariery, skoro ostatni medal wywalczył pan w roku 2018?
- Jest niższe niż dotąd. Stypendium kadrowe wystarcza na pokrycie składki ZUS od mojej działalności biznesowej. Wynagrodzenie trenera należy do mnie, bo nie ma on kontraktu z PZLA. Na szczęście mam umowę sponsorsko-reklamową z firmą Action, a inni dwaj partnerzy także ode mnie nie odeszli pomimo pandemii.