Bukowiecki spalił aż dwie z trzech prób w porannych kwalifikacjach do niedzielnego finału. W drugiej zaliczył ledwie 19.78 m, a ten wynik dał mu dopiero 10. miejsce, czyli uplasował go poza finałową ósemką w konkursie pchnięcia kulą. To wynik gorszy o półtora metra od tego, który niedawno w Toruniu dał mu mistrzostwo Polski (21.32). A przecież jeszcze dwa tygodnie wcześniej Konrad, prywatnie mąż naszej czołowej biegaczki świata na 400 m Natalii Bukowieckiej (z d. Kaczmarek) cieszył się z powrotu do formy po okresie walki z problemami zdrowotnymi. Po niedzielnej wpadce przygaszony opowiadał w TVP Sport o tym, że nadal czuje się dobrze, jeśli chodzi o ogólną dyspozycję, ale że coś w Apeldoornie po prostu nie wyszło:
Maksymilian Szwed wywalczył srebro mistrzostw Europy! Kapitalny bieg Polaka w Apeldoorn!
Jest mi bardzo smutno, bo pierwszy raz od dawna jestem świetnie przygotowany, ale nie potrafiłem tego dzisiaj pokazać. To chyba znaczy, że z moją głową coś jest nie tak. Bo przecież czuję się super, nie było tak dobrze od długiego czasu. Wychodzę tutaj z dobrym nastawieniem, z myślą, że jestem najlepszy, ale nie jestem. Ta próba na 19.78 wyszła na maksa słabo. Nie wszedłem na lewą nogę, nie trzymam jej na ziemi i w efekcie pcham z powietrza. Kula, zamiast lecieć w górę na środek, leci nisko i w prawo. Tak się nie da pchać daleko.
W ostatnich latach kariera Bukowieckiego zwolniła, a kulomiot nieustannie zmagał się z problemami zdrowotnymi. Najtrudniejszy był 2024 rok, kiedy pojechał na igrzyska olimpijskie do Paryża, ale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie walczyć z najlepszymi. Wylała się na niego fala hejtu. Wrócił jednak silniejszy i w lutym na krajowym czempionacie prezentował się znakomicie.
– Jest mi przykro, naprawdę szkoda – podsumował. – Czuję, że jestem mega przygotowany, widzę po treningach, że kula lata jak latała ładnych parę lat temu. Na imprezie mistrzowskiej nie udało się tego pokazać. Wiem, że dzisiaj to był wypadek przy pracy, nie pokazałem tego, na co mnie stać. Szczególnie przepraszam mojego tatę, bo ciężko pracowaliśmy nad powrotem do mojej formy. Mi jest smutno, ale myślę, że jemu dwa razy bardziej – dodał Konrad Bukowiecki, deklarując, że mimo wpadki w Holandii zamierza pojechać na HMŚ do Chin pod koniec marca.
Ważna chwila dla Konrada Bukowieckiego! Mąż Natalii Kaczmarek długo na to czekał