Od początku agresji rosyjskiej na Ukrainę World Athletics, czyli światowa federacja lekkoatletyczna, zajmowała stanowisko, że nie ma mowy o startach Rosjan i Białorusinów w międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych. Jej szef, słynny przed laty brytyjski biegacz Sebastian Coe, podtrzymał je obecnie. W Paryżu w 2024 r. nie będzie lekkoatletów z tych krajów i szef światowej lekkoatletyki powtórzył to dobitnie po raz kolejny.
Polskie władze reagują na dopuszczenie Rosjan do igrzysk. „Trudno zaakceptować...”
Inna sprawa, że wcale nie jest przesądzone, iż reprezentacja Rosji w Paryżu będzie szczególnie liczna. – My generalnie nie zobaczymy wielu Rosjan czy Białorusinów w Paryżu – mówi „SE” Majewski. – W tej chwili spełniających warunki i zakwalifikowanych jest jedenastu. Obostrzenia zarządzone przez MKOl w połączeniu ze skomplikowanym procesem kwalifikacyjnym spowodują, że to nie będzie duża liczba. I to nie w głównych sportach.
Wiadomo natomiast na pewno, że w przeciwieństwie do wielu federacji sportowych lekkoatletyka odcięła się od Rosji w sposób jednoznaczny i nie wpuszcza jej na sportowe salony.
Szef MKOl pokazuje słabość
– Nie chcę używać górnolotnych określeń, ale czujemy po prostu sporą odpowiedzialność jako główny sport olimpijski – stwierdza Majewski.
– Druga sprawa jest taka, że Rosja była zdyskwalifikowana u nas przez siedem lat z powodów dopingowych – dodaje były kulomiot. – Myśmy się szybko wyzbyli obaw, jak to będzie bez Rosji, która przecież była bardzo dużym graczem w lekkoatletyce. Przypomnę, że Rosnieftbank był głównym sponsorem światowej lekkoatletyki i wtedy straciliśmy go. Nam było łatwiej podjąć teraz twarde decyzje. Jeśli chce się być królową sportu, to trzeba się zachowywać po królewsku. Na samym początku agresji padło takie stwierdzenie Coe, że jesteśmy po właściwej stronie historii – podkreśla wybitny olimpijczyk. – Nie ma zgody na dopuszczenie kraju-agresora do rywalizacji.
Majewski podsumowuje: – Szef światowego olimpizmu Thomas Bach pokazuje słabość. W MKOl jest bardzo mało sportu, za to dużo polityki, biznesu i pieniądza. Mam nadzieję, że Rosji w Paryżu nie będzie tak bardzo widać, a przecież Francja ma jeszcze możliwość wprowadzenia odpowiedniej polityki wizowej i tym sposobem przymknąć furtkę.