Niestartująca już rekordzistka świata w skoku o tyczce zakończyła czynną karierę po tym, jak nie mogła walczyć o olimpijski medal w Rio. Została jednak wybrana do komisji zawodników przy MKOl i ma w niej miejsce do dzisiaj.
Kara pieniężna nałożona na rosyjską federację nie wynika ze skandalu ujawnionego w roku 2015, ale jest sankcją za fałszowanie dokumentacji związanej z rosyjskim skoczkiem wzwyż, halowym mistrzem świata 2018 Daniłem Łysienko, nieobecnym w zadeklarowanym miejscu pobytu w chwili pojawienia się kontroli antydopingowej.
Jeśli płatność nie zostanie dokonana, zawieszony ma być proces przyznawania lekkoatletom Rosji statusu uprawnionego sportowca neutralnego (ANA), który pozwala im od roku 2015 rywalizować w imprezach oficjalnych pod flagą neutralną.
Kilka dni wcześniej list otwarty do prezydenta Władimira Putina wystosowały trzy gwiazdy rosyjskiej „Królowej Sportu”: Marija Łasickiene (wzwyż), Anżelika Sidorowa (tyczka) i Siegiej Szubienkow (110 m ppł).
„Jesteśmy u progu ostatecznego chaosu i zniszczenia lekkoatletyki" – napisali m.in. prosząc o interwencję.
Natomiast Jelena Isinbajewa prosi MKOl i WA „w imieniu czystych i uczciwych lekkoatletów”, by nie stosować odpowiedzialności zbiorowej za sprawę Łysienki i że ukarana powinna być federacja, a nie sportowcy.
Federacja RFLA twierdzi, że nie ma takich pieniędzy. Rosyjski Komitet olimpijski zapowiada, że ich nie da. Jedyna nadzieja w czynnikach państwowych albo możnych mecenasach.