Artur Brzozowski

i

Autor: Instagram/brzoza_brzozowski Artur Brzozowski

Polski olimpijczyk ucieka przed komornikiem! Wstrząsające wyznanie kolegi Dawida Tomali

2021-10-08 16:22

Życie sportowców nie zawsze jest kolorowe. Nie każdy może osiągnąć status gwiazdy pokroju Roberta Lewandowskiego, a w sporcie olimpijskim dużo zależy od konkretnych wyników uzyskiwanych w swojej dyscyplinie. Podczas igrzysk w Tokio cała Polska poznała Dawida Tomalę, który niespodziewanie zdobył złoty medal w chodzie na 50 km. Jest to wielki sukces, ale nie każdy może to przeżyć. Okazuje się, że w samej reprezentacji chodziarzy są duże dysproporcje finansowe. Artur Brzozowski, kolega Tomali, o wszystkim opowiedział.

Dawid Tomala zszokował cały lekkoatletyczny świat. W Tokio dopiero po raz drugi w swojej karierze przeszedł 50 km, a tak znikome doświadczenie wystarczyło, by przejść do historii. Był to najbardziej zaskakujący medal wywalczony przez polskich sportowców w stolicy Japonii, a do tego był to krążek z najcenniejszego kruszcu. Chodziarz natychmiast znalazł się na ustach całej Polski, a już po powrocie do Polski podpisał profesjonalny kontrakt sponsorski. Zapewnia mu on spokojne przygotowania do kolejnych sezonów, a o takiej umowie mogą jedynie pomarzyć jego koledzy. Artur Brzozowski także wystąpił podczas igrzysk w Tokio, zajął dobre, 12. miejsce. Jego wynik przykrył jednak gigantyczny sukces Tomali, który nie odmienił życia wszystkich chodziarzy. Mimo wielkich tradycji wychodzonych przez m.in. Roberta Korzeniowskiego, sportowcy ci ledwo wiążą koniec z końcem. O trudnym życiu lekkoatlety postanowił opowiedzieć olimpijczyk z Tokio, dwunasty chodziarz igrzysk.

Mistrz olimpijski Dawid Tomala wychodził sobie sponsora. Związał się z Totalizatorem Sportowym

Dawid Tomala osiągnął w Tokio lekkoatletyczny szczyt. Po powrocie do domu przywitano go, jak na bohatera narodowego przystało

Komornik na karku

36-letni Brzozowski udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”. To właśnie podczas tej rozmowy niesamowicie się otworzył, a pewne szczegóły z jego życia są zatrważające. Poza sportową karierą musi on pracować jak normalny człowiek. Chód jest jego pasją, którą realizuje po zakończeniu obowiązków na budowie. Hoduje także pszczoły, a rola pszczelarza jest dla niego wyjątkowo kusząca. Jak sam mówi, roboty się nie boi, a podejmuje się różnych wyzwań, gdyż po prostu musi tak robić.

Korzeniowscy pofrunęli na urodziny. Spadochronem w druga setkę życia

- Żeby przeżyć, utrzymać się na powierzchni. Żeby mnie w listopadzie nie dopadł komornik. Marzeniami zajmę się później, jak już zaoszczędzę trochę pieniędzy na przyszły rok i na treningi. Zawsze tak było i jest – wyznał szczerze Brzozowski.

Na przygotowania do startu w Tokio zebrał pieniądze, pracując w tartaku. Gmina załatwiła mu środki na dres i buty, żeby „nie było obciachu”. Z powodu pandemii otrzymywał od państwa stypendium wynoszące trochę ponad 2 tysiące złotych. Taka kwota trafiała do niego przez półtora roku, jednak te środki były niewystarczające. Chodziarz zamierza postarać się o większe środki z miejskiej kasy. Jak sam mówi, z pewnością władze Stalowej Woli stać na konkretne wsparcie sportowców.

Polska medalistka z Tokio musiała przejść operację! Wywalczyła medal mimo kontuzji

- Pieniądze miasto ma. Musi mieć, skoro piłkarze Stali Stalowa Wola mają takie wsparcie z miasta, a Marek Citko jest doradcą za grube tysiące. Pewnie jest bardzo kreatywny i dlatego tyle tam zarabia – podsumował z przekąsem dwunasty zawodnik igrzysk olimpijskich w Tokio.

Sonda
Czy sportowcy powinni mieć zapewnioną godną pensję?
Najnowsze