Wygrał dwa złote medale olimpijskie, ale ma też za sobą dwa niesamowite momenty w życiu. David Rudisha przeżył... dwa trudne wypadki. Na lądzie i w powietrzu. Jeden z nich zdarzył się w minioną sobotę. Kenijski biegacz mógł zginąć podczas lotu awionetką, która ostatecznie kompletnie się rozbiła. Jemu zaś nic się nie stało. Trzy lata temu miała miejsce podobna sytuacja.
Złoty medalista z Londynu i Rio nie może narzekać na brak wrażeń po karierze. Rudisha leciał w sobotę z piątką pasażerów. Wyruszył z Kimany w Kenii, ale już po starcie silnik maszyny przestał działać. Pilot natychmiast podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu. – Pilot dostrzegł przestrzeń, w której próbował wylądować, a raczej posadzić samolot, ale jedno ze skrzydeł uderzyło w drzewo i samolot zaczął kręcić się wokół własnej osi i runął – opowiadał były wybitny biegacz w rozmowie z „Daily Nation”. Po chwili dodał, że wszyscy przeżyli katastrofę i wyszli z niej niemal bez szwanku. Tylko jedna osoba musiała udać się do szpitala na badania.
Samolot runął tuż przed lądowaniem. Dwukrotny mistrz olimpijski David Rudisha otarł się o śmierć
Przypadek Rudishy jest niezwykły, bowiem w 2019 roku olimpijczyk miał poważny wypadek samochodowy. Gdy wracał do domu, nastąpiła eksplozja opony, co z kolei sprawiło „czołówkę” auta z autobusem. Samochód został doszczętnie zniszczony, a Rudishy nic się nie stało. „Dziękuję Bogu Wszechmogącemu za dar życia” – pisał wtedy Kenijczyk. Pozostaje mieć nadzieję, że to koniec pechowych zdarzeń w jego wykonaniu.